Strona główna Redakcja Współpraca Źródła historyczne Konkursy

DOŁĄCZ DO NAS!

i odkryj historię w najnowszym wydaniu

Dołącz do społeczności histurion.pl, zakładając nowe konto lub logując się poprzez portal facebook.

  • Poznaj innych miłośników historii
  • Odkrywaj historię i poznawaj dzieje postaci historycznych
  • Poznawaj historię z pierwszej ręki ściągając źródła historyczne z naszej bazy
  • Przejrzyj spersonalizowane dane historyczne, np. które postaci historyczne obchodzą z Tobą urodziny

Rejestracja




Załóż nowe konto



LUB

Załóż nowe konto z



Jesteś już użytkownikiem?    Zaloguj się

Zaloguj się w serwisie histurion.pl

Możesz zalogować się w naszym serwisie podając swój adres e-mail oraz hasło podane podczas rejestracji. Możesz również zalogować się poprzez portal facebook.


Nie mam jeszcze konta



Zaloguj się z

Załóż nowe konto w serwisie histurion.pl



Bitwa pod Vercellae

2007-04-14 | Autor: Piotr Radziejewski



Na wzgórzach pod Aquae Sextiae jeszcze rozkładały się trupy Teutonów i Ambronów gdy ich pogromca, Gajusz Mariusz, zaczął przygotowania do kolejnej kampanii przeciw barbarzyńcom. Wybrany na konsula, miał dowodzić rzymską armią w walce z Cymbrami w 101 r. p.n.e. Plemię to odłączyło się od swych pobratymców i wyruszyło inną drogą do planowanego celu najazdu – Italii. Podczas gdy Teutoni i Ambronowie chcieli przejść wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego, Cymbrowie skierowali się ku alpejskim przełęczom. Horda barbarzyńców zagrażała Rzymowi. Legioniści Mariusza po raz kolejny mieli być ostatnią linią obrony...



Wojna w Alpach



W zamierzeniu Cymbrów miała powstrzymać inna armia, blokując przełęcze. Jej dowódcą był prokonsul (konsul z zeszłego roku) Kwintus Lutacjusz Katulus. Niestety, siły jakie otrzymał były zbyt małe by obsadzić wszystkie przejścia przez góry. Zorientowawszy się w sytuacji, wódz wycofał swych ludzi na południe, nad wybrzeża Adriatyku. Kazał zbudować fortyfikacje polowe nad rzeką Natizo i tam odeprzeć najeźdźców. Jednak jego żołnierze byli w większości słabo przeszkolonymi rekrutami, a on nie miał takich umiejętności i autorytetu jak Mariusz. Sam widok nadchodzących barbarzyńców podziałał na oddziały prokonsula bardzo deprymująco. Cymbrowie sforsowali łańcuch górski w bardzo oryginalny sposób – użyli tarcz jako sanek. Legioniści Katulusa w osłupieniu patrzyli na tysiące dzikusów zjeżdżających po ośnieżonych zboczach. Na domiar złego okazało się, że wrogowie potrafią sprawnie budować mosty i rzeka nie jest dla nich przeszkodą. Germanie niebawem przeprawili się przez Natizo. Katulus dobrze wiedział, że morale jego armii jest niskie i obawiając się wybuchu paniki oraz drugiego Arausio wydał rozkaz odwrotu. Osłaniała go jedna kohorta (zapewne ochotnicy). Kilkuset żołnierzy z niesamowitą determinacją broniło umocnień przed ponad stutysięczną hordą. W końcu jednak musieli ulec i okrążeni dostali się do niewoli. Ich odwaga wzbudziła wielki podziw barbarzyńców. Bojoryks, wódz Cymbrów, uwolnił Rzymian i pozwolił im bezpiecznie odejść. Ten bohaterski epizod nie zmienił jednak ogólnego wyniku kampanii – choć Katulus nie poniósł prawie żadnych strat, to nie powstrzymał wroga. Cymbrowie przeszli przez góry i wkroczyli do Galii Przedalpejskiej. Byli o krok od Italii.

W tej trudnej sytuacji postanowiono powierzyć walkę z Cymbrami Mariuszowi. Konsul zrezygnował nawet z odbycia triumfu z okazji zwycięstwa nad Teutonami i Ambronami, wyjechał z Rzymu i natychmiast udał się na północ. Jednocześnie nakazał swoim legionom z Galii powrót za Alpy. Cymbrowie działali bardzo powoli, nie kierując się od razu na Rzym, przez co wojska Mariusza miały czas połączyćsię z oddziałami Katulusa. Podbudowani powiększeniem sił i obecnością słynnego wodza Rzymianie byli gotowi do walki.



Zaginione plemię



Co jednak sprawiło, że Cymbrowie nie uderzyli od razu na południe, ale podążyli na zachód u podnóża Alp? Liczyli oni, że połączą się ze swoimi pobratymcami – Teutonami, którzy mieli udać się do Italii inną drogą. Barbarzyńcy dotarli do Padu i nie znaleźli nawet śladu Teutonów. Napotkali za to połączone siły rzymskie pod dowództwem Gajusza Mariusza. Tutaj do Cymbrów dotarły pierwsze pogłoski o zagładzie drugiego plemienia. Nie chcieli jednak w nie wierzyć i odwlekali rozpoczęcie walki.

W końcu wódz Cymbrów wysłał do Mariusza poselstwo, żądając ziemi do osiedlenia się dla swoich ludzi oraz ich bratniego ludu. Konsul zapytał o jaki to lud im chodzi. Gdy odparli, że o Teutonów, Rzymianie zaczęli z nich kpić. „Zostawcie braci waszych w spokoju. Oni już mają swą ziemię i będą w niej mieszkać na wieki. Otrzymali ją właśnie od nas.” – powiedział szyderczo Mariusz (słowa te przytacza Plutarch). Na poparcie swoich słów kazał przyprowadzić zakutego w kajdany wodza Teutonów, wziętego do niewoli pod Aquae Sextiae. Cymbrowie zapowiedzieli, że pomszczą swoich pobratymców i rozpoczęli przygotowania do bitwy. Doszło do niej w sierpniu 101 r. p.n.e. koło miejscowości Vercellae na wschód od Mediolanu (co ciekawe, miejsce starcia zostało uzgodnione przez obie strony).



Armie przeciwników


Rzymianie dysponowali dwiema armiami – Mariusza i Katulusa. Ta pierwsza, walcząca wcześniej z Teutonami, zorganizowana była według nowego wzoru. Nie wiadomo, czy wojska Katulusa również zostały zreformowane według koncepcji Mariusza czy też były to legiony starszego, republikańskiego typu. Bardziej prawdopodobna wydaje się druga możliwość ze względu na krótki czas od wprowadzenia reform Mariusza. Jego pomysły raczej nie zdążyły się jeszcze wtedy rozpowszechnić w całej armii rzymskiej. Oprócz legionów wystawiono dość liczną kawalerię rzymską i italskich sojuszników. Dokładne informacje o rzymskich wojskach starego i nowego typu znajdują się w artykułach „Armia rzymska w czasach republiki” i „Armia rzymska po reformach Mariusza i Cezara”. Łącznie obaj wodzowie mieli pod Vercellae do swej dyspozycji ok. 52 000 ludzi – 20 000 Katulusa i 32 000 Mariusza.

Jak zwykle w przypadku całego wędrującego plemienia trudno ocenić liczebność Cymbrów. Był to kilkusettysięczny tłum, a samych wojowników mogło być około 150 000. Wojska Bojoryksa miały te same zalety i wady co inne barbarzyńskie armie. Cymbrowie walczyli odważnie i z poświęceniem, ale nie zawsze rekompensowało to słabe wyposażenie większości z nich. Byli też niezdyscyplinowani, co sprawiało spore problemy ich dowódcom. Zdecydowaną większość armii Cymbrów stanowiła piechota. Pod Vercellae Bojoryks liczył zapewne głównie na bardzo dużą przewagę liczebną swoich oddziałów.




Strona : [ 1 ] [ 2 ]


Podziel się!
        
Przeczytaj również...

Wyraź swoje zdanie :

Komentujesz jako użytkownik niezarejestrowany - gość. Z tego powodu, zanim komentarz pojawi się na stronie będzie musiał zostać zaakceptowany przez naszą redakcję. Aby Twój komentarz został od razu opublikowany na naszych łamach zachęcamy do darmowej rejestracji!

1 celny komentarzDodaj komentarz
Użytkownik


Dodano: 2009-03-27
Do świetnie napisanego tekstu chciałbym dodać swoje trzy grosze.
Do całej narracji chciałbym dodać jeszcze jedną postać.
W przededniu decydującego starcia z Teutonami Sulla opuścił swoje stanowisko przy boku Mariusza i udaje się do armii drugiego konsula Katullusa. Można przyjąć pogląd Plutarcha o osobistym konflikcie , lecz coś tu się nie gra. Korneliusz Sulla udał się do legionów Katullusa w 102 roku p.n.e. Jednak konkretny moment decyzji i jej realizacji nie jest nam znany. Na początku roku masy barbarzyńców zimowały nad Rodanem, kilkadziesiąt kilometrów od wysuniętych pozycji rzymskich. Korneliusz po pięciu latach służby miałby opuścić armię i wodza, w których była cała nadzieja Rzymian? Raczej nie mieści się w głowie, że pozbawił by się szansy okrycia chwałą, wyjeżdżając do armii która faktycznie się dopiero formowała. Zresztą jaki miało by to sens, skoro gdyby nie podział Germanów, najprawdopodobniej nowe legiony ruszyły by z wiosną na pomoc Mariuszowi, który jako starszy konsul przejął by nad nimi dowództwo. Co to za paskudna wizja upokorzenia dla Sulli, skonfliktowanego z Mariuszem. Ten zaś w swoich rachubach, czyż nie wykorzystał by decyzji adwersarza dla jego pognębienia i nie oskarżył by go o tchórzostwo? Co więcej jako wódz naczelny mógłby publicznie zarzucić mu dezercję w obliczu wroga. Taki fakt jeśli nie doprowadził by Sulli przed sąd, na pewno przekreślił by jego widoki na karierę polityczną. Z tych prostych względów wyjazd Sulli z początkiem roku odpada. Zostaje więc moment, gdy sprawnie działający wywiad rzymski potwierdził fakt planowanego rozdzielenia sił Cymbrów i Teutonów na dwie masy posuwające się oddzielnymi szlakami. Ta informacja spowodowała też, że mała armia Katullusa została skierowana w stronę Alp, by zabezpieczyć tamtejsze przejścia w stronę Rzymu. Czy był to jednak wystarczający powód uzasadniający wyjazd Sulli. Dyscyplina rzymska wymagała, by nawet patrycjusz pełniący funkcje oficerskie, wykonywał rozkazy wodza i do tego konsula. Tylko zgoda Mariusza pozwalała Sulli na zmianę zaszeregowania i przejście do drugiej armii. Oczywiście możemy przyjąć, że ten pozbył się uciążliwego podwładnego. Jednak czy mądry polityk nie wolał by mieć konkurenta na widoku, dodatkowo z możliwością odcięcia go od zbyt samodzielnych, dających szanse wykazania się, działań? Kolejne lata pokazały, że ich polityczne drogi zdecydowanie się rozeszły, ale przecież całe dziesięciolecie minęło bez specjalnej wrogości. Dowodzi to raczej, że przy wszystkich dzielących ich różnicach, doceniali się nawzajem i potrafili współpracować w ważnych sprawach. Taka analiza nasuwa wniosek, że Plutarch myli się, przenosząc wrogość z okresu późniejszego konfliktu tych dwóch wodzów, na czasy kampanii przeciw Cymbrom i Teutonom.
Można zaryzykować twierdzenie, że wysłanie Sulli do Katullusa było ich wspólną decyzją, podyktowaną sytuacją wojenną . Mariusz zdawał sobie sprawę, z jak poważnym zagrożeniem ma do czynienia. Skuteczność Germanów od lat penetrujących zachodnią część kontynentu, jeszcze bardziej podkreślały zwycięstwa nad armiami rzymskimi, nie dające się wytłumaczyć jedynie nieudolnością dowódców. Rozczłonkowanie barbarzyńskich sił było oczywiście sprzyjającą okolicznością, ale niosło w sobie poważną groźbę. Germanie byli nieprzewidywalni, mogli poruszać się żółwim tempem i mogli nagle przyśpieszyć, by zaskoczyć przeciwnika w nowym miejscu. Pokonanie więc Teutonów, które zresztą przeciągnęło się do października, mogło nie mieć już większego znaczenia, jeśli w tym okresie nie zatrzymywani Cymbrowie wlali by się do Italii. Idąc rzymskimi drogami byli by w stanie dotrzeć do murów Rzymu, przed nadejściem weteranów Mariusza. Ta wizja zwiastująca klęskę, a przynajmniej ogromne kłopoty, musiała niezwykle niepokoić konsula. Był więc gotów odesłać jednego z najzdolniejszych oficerów, byle tylko zapewni sobie czas do dalszych działań. Wydaje się, że wśród kadry dowódczej, to Sulla najlepiej nadawał się do prowadzenia działań opóźniających i aktywnej obrony. Miał też przypilnować, by 20 000 nowych legionistów Katullusa, nie zostało zmarnowanych w nieodpowiedzialnej bitwie i by nabrali więcej doświadczenia Drugi konsul nie wzbudzał zaufania. Był typowym przykładem patrycjusza, dla którego powinności wojskowe, były tylko koniecznym dodatkiem do kariery urzędniczej. Sulla wysłany by kontrolować jego poczynania, miał niebagatelny dodatkowy atut. Sam był patrycjuszem i łatwiej mógł wywierać presję na swojego nowego dowódcę.
Nie zgadzam się z twierdzeniem o barbarzyńskich mostach. Tym bardziej w czasie zdecydowanie wojennej wyprawy ludy półkoczownicze i koczownicze stosowały banalniejsze rozwiązania, typu skórzane worki wypełnione pływalnym materiałem. Mimo to jeszcze raz gratuluję tekstu.
Miłosz Korczyk

Nasz facebook

Ciekawostka

Postać historyczna

Losowe zdjęcie

histurion.pl
Najnowocześniejszy polski portal historyczny

Matura 2022

Historia

Inne

Copyright © 2006-2022 by histurion.pl. Korzystając z portalu akceptujesz wykorzystanie przez nas plików cookies.