Archiloch
Archiloch - (ur. brak, zm. brak) Jeden z największych twórców antycznej liryki greckiej.
Archiloch z Paros to grecki poeta żyjący w połowie VII stulecia p.n.e.. Jest jednym z głównych przedstawicieli wczesnogreckiej poezji lirycznej. Źródła niewiele o nim mówią. Wiadomo jednak, że Archiloch był synem arystokraty z Paros, Telesiklesa i jego niewolnicy, pięknej Enipo. Jako, że nie pochodził z prawem łoża, Archiloch nie mógł liczyć na jakikolwiek spadek po swym ojcu. Nie widząc dla siebie perspektyw, gdy jego przyrodni bracia odebrali mu wszystko, co pozostało po ojcu, Archiloch stał się najemnikiem, służącym wszędzie tam, gdzie dobrze płacono. Nasz poeta zginął walcząc z Trakami, którzy najechali grecką wyspę Naksos.
Pomiędzy kolejnymi kampaniami, Archiloch poświęcał się pisaniu elegii, hymnów i epigramatów, co świadczy, że przed śmiercią ojca, zdążył odebrać dość dobre wykształcenie. Poeta znany był również z pisania zjadliwych jambów, których zresztą miał być pierwszym twórcą w Helladzie. Utwory, które zachowały się z jego twórczości (podanej poniżej), trącą agresją, złośliwą ironią, zaprawioną czarnym poczuciem humoru.
Wedle legendy Archiloch starał się pozyskać rękę Neobuli, córki niejakiego Likambesa. Ten wkrótce zmienił zdanie, i uznał, że Archiloch nie jest godzien tego zaszczytu. Nasz bohater nie szczędząc swej złośliwości, zaczął pisać tak niepochlebne jamby na swego niedoszłego teścia, że i niewinna Neobula, jej ojciec i siostry, popełnili samobójstwo. Czy tak było rzeczywiście, trudno stwierdzić, bowiem w zachowanych wierszach, nie można znaleźć choćby śladu tej dramatycznej historii.
Papirus Colon. 7511
"Powstrzymawszy się całkiem; jednako wytrzymaj.
Jeśli jednak ci spieszno i serce cię zmusza,
Jest tu taka, co teraz bardzo pragnie męża -
Piękna, czuła, dziewicza; uroda jej, myślę,
5 Jest wprost bez skazy - ją więc małżonką swą uczyń".
Tak mówiła; ja na to rzekłem w odpowiedzi:
"Amfimedy roztropnej i szlachetnej, którą
Ziemi głębie zatęchłe ukryły już, córko!
Wiele uciech miłosnych znają ludzie młodzi
10 Oprócz głównej - niebiańskiej; z nich jedna wystarczy.
Lecz te sprawy w spokoju, gdy ciemność nastanie,
Wpierw oboje z pomocą boską rozważymy.
Uczynię tak jak każesz, twym słowom posłuszny,
Lecz pod bramy zwieńcczeniem nie wzbraniaj zazdrośnie
15 Niczego, moja miła - zarzucę kotwicę
W bujnej trawie ogrodów - wiedz to! Neobulę
Inny mąż niechaj bierze. Przejrzała niestety
Już zupełnie, kwiat tenże już opadł dziewiczy
I wdzięk dawniejszy zginął; wciąż nienasycona
20 Do granic zaślepienia doszła ta kobieta.
Pal ją licho! Niech tylko mnie się nie przydarzy,
Bym taką żonę mając przysporzył uciechy
Mym sąsiadom! Ja z tobą pragnę się ożenić.
Ty nie jesteś niewierna ani dwulicowa,
25 Ona - bardzo przebiegła, moc podstępów knuje.
Boję się, żebym dzieci ślepych i wcześniaków
Jak ów pies przysłowiowy w pośpiechu nie spłodził".
Tak mówiłem, a potem dziewczynę wśród kwiatów
Ułożyłem kwitnących, miękkim płaszczem z góry
30 Okryłem i pod szyję podłożywszy ramię
Objąłem jak sarenkę struchlałą od lęku.
Piersi jej delikatnie otoczyłem dłonią,
Świeżością skóry - czarem młodości olśniony,
I pieszcząc całe ciało śliczne, jasne włosy
Muskając lekko, męskiej dałem upust mocy.
Przeł. J. Danielewicz
1
Jestem Enyaliosa, groźnego władcy sługą,
Lecz dar Muz rozkoszny również dobrze poznałem.
Przeł. J. Danielewicz
2
Na pokładzie mam placek jęczmienny i wino ismarskie,
Na pokładzie do uczty ległszy sobie popijam.
Przeł. J. Danielewicz
3
Ani się łuków nie będzie napinać zbyt wielu, ni proce
Gradem pocisków nie sypną, kiedy bój Ares rozpęta
Na równinie; tam miecze ze szczękiem spełnią swe dzieło.
W takim bowiem rodzaju bitwy mistrzami są władcy
Wyspy Eubei wsławieni w bojach na włócznie.
Przeł. J. Danielewicz
4
Ejże! - uwijaj się z dzbanem wśród ław szybkiego okrętu,
Z kadzi pękatych czym prędzej wieka odrywaj przybite,
Wino czerwone wyczerpuj do dna, bo bez trunku zupełnie
Nie zdołamy już chyba pełnić tej warty.
Przeł. J. Danielewicz
5
Sajczyk jakiś zapewne się chlubi mą tarczą bez skazy,
Którą pod krzakiem musiałem wbrew mej woli porzucić;
Sam za to cało wyszedłem. A cóż mi tam po niej!
Pal ją licho, nie gorszą tarczę znowu zdobędę!
Przeł. J. Danielewicz
13
Choć ni gród, Peryklesie, ni żaden z mieszkańców nie lubi
Jęków żałobnych, nikt dzisiaj ucztą nie będzie się cieszył -
Takich mężów wspaniałych wchłonęły fale huczące
Morza. Nabrzmiałe już mamy płuca od bólu i szlochu.
5 Lecz na nieszczęścia, których odwrócić nie można mój drogi,
Lek nam dali bogowie: zdolność mężnego przetrwania.
Los to jednych pognębia, to drugich. Tym razem przeciwko
Nam się obrócił i ranę krwawą opłakać musimy,
A za chwilę już innych dopadnie. Zbierzcie więc siły,
10 Aby ten smutek niemęski z serca czym prędzej wypędzić.
Przeł. J. Danielewicz
14
Ajsymidesie, kto martwi się ludu opinią złośliwą,
Ten niewiele uroczych chwil ma w życiu przed sobą.
Przeł. J. Danielewicz
19
Nie dbam zupełnie o skarby Gygesa,
Obca mi zawiść, bogom nie zazdroszczę,
Ani nie pragnę posiąść wielkiej władzy -
I tak to wszystko z dala od mych oczu!
Przeł. J. Danielewicz
21
Ta wyspa niczym ośli grzbiet wygięta
Pod lasu dziką gęstwiną sterczy.
Przeł. J. Danielewicz
22
To miejsce nie jest piękne ani miłe,
Ni tak urocze, jak Sirisu brzegi.
23
.................. a ja jej na to tak odrzekłem:
"Kobieto, nie bój się ludzkich języków
I nie drżyj z lęku; a co do [tej nocy],
Sam się tym zajmę. Więc rozchmurz swe serce.
5 Do tego stopnia, sądzisz, cierpię nędzę?
Podłym zapewne się tobie wydałem:
Takim nie jestem, z takich nie pochodzę!
Ja umiem kochać tego, który kocha,
A nienawidzić i [szkalować] wroga,
10 Jak mrówka - prawdę ta bajka powiada.
To miasto, [które] u stóp twoich leży,
[Nie] padło [nigdy] łupem mężów, ty zaś
Włócznią je wzięłaś i zyskałaś sławę.
Panuj w nim sobie i zostań [tyranem]:
15 Doprawdy wielu będzie ci zazdrościć".
przeł. J. Danielewicz
25
[Niejednolita] natura człowieka,
Każdy czym innym serce swoje cieszy:
[Dla] Melesa[ndra najważniejszy] członek,
A dla pasterza Fal[ang]iosa [krocze].
5 Prócz mnie ci [o tym żaden] wieszcz nie mówił.
Zeus, ojciec bogów z Olimpu, mi przecież
Dał [ojca], który dobrze współżył z ludźmi:
Nawet Eurymas by go nie oczernił.
Przeł. J. Danielewicz
30
Gałązka mirtu, którą miała w dłoni,
I pięknym kwiatem róży się cieszyła.
31
.................................... jej włosy
Okryły cieniem plecy i ramiona.
34
Za darmo całkiem cię nie "przewieziemy".
35
Buhaja mamy w domu: niestrudzony,
W robocie biegły, szyję wznosi dumnie.
36
Pod murem w cieniu zespoleni legli.
41
.................................wstrząsaną rozkoszą
Jak zimorodek bijący skrzydłami,
Gdy na sterczącej wyląduje skale.
48
[Przywiodła] niańka; piersi ich i włosy
Pachniały: starzec płonąć byłby gotów.
93A
...................... Pizystrata syn ..................
mężów .......... flet i lirę .............. na wyspę
Thasos zabrał wioząc w darze dla psów trackich szczere złoto,
po to, by dla swego zysku kłopot wszystkim ziomkom sprawić.
Przeł. J. Danielewicz
94
.................................................... a życzliwa im Atena,
Córa Zeusa huczącego gromem, stała przy nich w bitwie,
Sama serca zagrzewając ludu z ziemi opłakanej
.............................. w owym dniu ......................
5 ................... bo ustąpił z tak wielkiego szmatu ziemi
............................................ ale z woli bóstw Olimpu.
Przeł. J. Danielewicz
96
....................... Glauku, któryż z bogów tobie
Myśli i uczucia wszczepił ...............................
Zechciej wspomnieć o tej ziemi ......................
Poważywszy się na czyny niesłychane ...........
5 ....................... powaliłeś włócznią ..................
przeł. J. Danielewicz
101
Siedmiu bowiem padło trupem
- tych, co dopaść się udało,
A po bitwie nas zabójców
namnożyły się tysiące.
Przeł. J. Danielewicz
102
Na Thasos bieda z całej Grecji się skupiła.
Przeł. J. Danielewicz
105
Glauku, popatrz: głębie morza
już wzburzoną biją falą,
A gyrejskie szczyty w dali
otoczyła kłębem chmura.
5 To znak sztormu! Lęk straszliwy
nagle się do serca wkrada.
Przeł. J. Danielewicz
107
Wielu z nich tam - mam nadzieję -
spali Syriusz gorącymi
Z góry rażąc promieniami.
Przeł. J. Danielewicz
108
Usłysz, władco Hefajstosie,
mą modlitwę, sprzymierzeńcem
Bądź życzliwym! Użycz szczodrze,
czego zwykle nam użyczasz.
Przeł. J. Danielewicz
109
O ziomkowie, wy bezdomni,
wysłuchajcie mojej mowy!
Przeł. J. Danielewicz
114
Mnie się wcale nie podoba
wódz wysoki, który w marszu
Umie wielkie kroki stawiać,
dumny z loków, wygolony;
5 Niech on nawet będzie mały,
niech ma nogi jak kabłąki,
Byle tylko kroczył pewnie,
serce pełne miał odwagi!
Przeł. J. Danielewicz
115
Leofilos teraz rządzi,
Leofila nastał czas,
W Leofila ręku wszystko,
Leofila słuchać masz.
116
Zostaw Paros i te figi,
przestań żywot wieść rybaka.
118
Gdybym mógł chociażby dotknąć
ręki mojej Neobule!
120
Umiem władcy Dionizosa
piękne pieśni - dytyramby
Intonować, kiedy wino
niczym piorun mnie porazi.
121
Sam zacząłem przy aulosu
dźwiękach pean rodem z Lesbos.
122
Nie ma rzeczy niemożliwych - próżno pod przysięgą przeczyć,
Nic zadziwić nas nie zdoła, odkąd ojciec bóstw Olimpu,
Zeus, południe w noc zamienił zasłoniwszy tarczę słońca,
Gdy jaśniało pełnią blasku. Ludzi chwycił lęk śmiertelny.
5 Z tej przyczyny już wszystkiemu dadzą wiarę i wszystkiego
Są gotowi się spodziewać. Niechaj nikt z was się nie zdziwi,
Kiedy nagle miast delfinów w wód głębinie ujrzy zwierza,
Który od stałego lądu wolał fale rozhukane,
Lub na odwrót - gdy delfiny zauważy w górskich lasach.
Przeł. J. Danielewicz
125
Jak spragniony pragnie picia,
tak do walki rwę się z tobą.
Przeł. J. Danielewicz
126
Jedno umiem znakomicie:
Krzywdzicielom mym w odwecie
Odpowiedzieć strasznym złem.
Przeł. J. Danielewicz
128
Serce, serce zatrwożone
beznadziejnym trosk bezmiarem,
Wskrześ odwagę, odpędź wrogów
prąc do przodu własną piersią,
5 Przed zasadzką broń się z bliska,
stojąc w miejscu niewzruszenie.
Gdyś zwycięzcą - przed wszystkimi
nie okazuj swojej pychy,
Gdy ulegniesz - nie zalewaj
10 łzami podłóg w swoim domu.
Ciesz się szczęściem, martw strapieniem,
ale w miarę! Znaj prawidła,
Które rządzą biegiem życia.
Przeł. J. Danielewicz
130
Wszystko jest dla bogów proste:
nieraz ludziom, co w rozpaczy
Na tej czarnej leżą ziemi,
z dna nieszczęścia powstać każą,
5 Kiedy indziej tych, co kroczyć
pewną stopą się zdawali,
Powalają: ogrom nieszczęść
wtedy nagle ich przygniata.
Z braku chleba w obłąkaniu
10 po szerokim świecie błądzą.
Przeł. J. Danielewicz
131
Taki nastrój mają ludzie
Glauku, synu Leptinesa,
Jaki dzie im Zeus przyniesie.
Przeł. J. Danielewicz
133
Nikt po śmierci czcią ni sławą
wśród swych ziomków się nie cieszy.
Żywi - o żyjących względy
zabiegamy bez ustanku,
5 Co najgorsze zaś, zmarłemu
zawsze będzie przypisane.
Przeł. J. Danielewicz
134
Bo nie godzi się z umarłych naigrawać.
168
Rozkoszy synu, Charilaosie,
śmiesznego coś ci powiem,
Z przyjaciół wszystkich najulubieńszy,
ubawisz się słuchając!
Bibliografia:
- Zygmunt Kubiak ?Literatura Greków i Rzymian?, Warszawa, 1999.
Brak komentarzy | Dodaj komentarz |