Nocni goście
Książka pod tytułem "Nocni goście" Tadeusza Wodzickiego niestety mnie nie porwała. Napisana w konwencji sztuki, raczej dla uczniów gimnazjum, jest pomysłem ciekawym i wartym rozwinięcia. Niestety w samej książce brakło mi dramatyzmu, wyrazistych scen. Akcja "Nocnych gości" toczy się wokół tylko jednej kwestii – zrobić czy nie zrobić strajku i czy będzie to miało konsekwencje w formie represji przez funkcjonariuszy komunistycznych rządów i podległych im organów wykonawczych. Główny bohater też nie jest osobą ciekawą. Taki gagatek, który stara się zachować umiar między różnymi stanowiskami. Osobiście nie przepadam za takimi osobami, nie budzą mojego zaufania i ciekawości. Wolałbym aby Roman Dobromierski, bo tak się nazywa, jasno zdeklarował swoje poglądy i nie starał się zadowolić wszystkich jednocześnie. No ale może źle go oceniłem – to już pozostawiam czytelnikom do oceny. Podkreślam książka jest fajnym pomysłem, niestety za mało rozwiniętym przez autora. Sądzę, że gdyby pan Wodzicki rozszerzył ilość wątków, czytałoby się książkę znacznie lepiej. Tutaj, nim akcja się rozwinie, już jest koniec książki. Dużo miejsca zajmują opisy pleneru, miejsca akcji, co w dziele liczącym około 70 stron bardzo uszczupla jej wartość. Być może książka zaciekawi kogoś na poziomie gimnazjum czy liceum, lecz dla bardziej wymagających czytelników jest zbyt krótka. I sądzę, że właśnie gimnazjaliści mogliby wystawić przedstawienie na podstawie tej lektury.
Dodatkowe informacje:
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Stron: 72
Link: https://novaeres.pl/katalog/tytuly?szczegoly=nocni_goscie,druk
2 celne komentarze | Dodaj komentarz |
Gość | |
Dodano: 2017-06-12 Z reguły nie polemizuje z recenzentami moich książek, ale tym razem robię wyjątek z powodu miejsca, w którym ukazała się recenzja z mojego dramatu "Nocni goście" Nazwa tej strony internetowej wymaga od autora recenzji przynajmniej minimum wiedzy historycznej, a tym konkretnym przypadku jej po prostu zabrakło. Ograniczenie recenzji tylko do powierzchownych wrażeń z lektury i poszukiwanie łatwych porównań obnażyło brak wiedzy o czasach w których rozgrywa się akcja dramatu i o jakiej wielkiej wagi wydarzeniu w naszej najnowszej historii opowiada ten dramat, a także o tym na czym polegał fenomen pierwszej "Solidarności" Postawa bohatera dramatu na którą tak wybrzydza recenzent książki była postawą większości tego dziesięciomilionowego ruchu społecznego, dla których praca dla wspólnego dobra, była tylko jednym celem, który realizowali na miarę swoich możliwości, kosztem swojego wolnego czasu, Dramat przedstawia historie strajku w stanie wojennym, jedynego w całym Regionie Mazowsze, który był przerwany przez siły porządkowe stanu wojennego. Tematem dramatu nie było to, czy będzie strajk, bo decyzja o strajku zapadła nie na wiecu, a tylko w szeregach ówczesnej władzy, a tylko to, jak wyjść cało z konfrontacji z oddziałami ZOMO? Ale, aby dojść do takiej konkluzji trzeba mieć przynajmniej minimum wiedzy z naszej najnowszej historii, a jej brak we wspomnianej recenzji jest, aż nadto widoczny. Tadeusz Wodzicki |
Gość | |
Dodano: 2017-06-27 Panie Tadeuszu dziękuję za uwagi, które mi Pan wytknął. Gdyby Pan poczytał recenzję, zrozumiałby Pan, iż ocena moja nie jest negatywna, ale niestety mnie osobiście nie porwała. Faktem jest to, że nie przepadam za czasami PRL-u, jego schyłku i czasów Solidarności. 10-milionowy ruch skupiał w sobie tak wiele różnych odmian poglądów i racji, że nie sposób ich ogarnąć. Niemniej dla mnie ludzie tamtych czasów są małowyraziści. Nie odmawiam im odwagi, inteligencji i chęci przeprowadzenia zmian, które były potrzebne. Jednak gloryfikowanie, przesadne moim zdaniem, tamtych czasów jest dla mnie zbyteczne. Podkreślam, to jest moja indywidualna ocena tamtych czasów, i nigdy nie twierdziłem, że jest ona obiektywna. Jak pisałem w recenzji jest to tylko moje zdanie, i ocenę Pana książki pozostawiam czytelnikom. Niemniej jestem wdzięczny za wyrażenie Pana opinii, i czekam na kolejne Pana książki. Z wyrazami szacunku Ryszard Hałas |