Bitwa pod Pydną
Bitwa
W nocy przed bitwą doszło do zaćmienia księżyca. Jeden z trybunów wojskowych, Gajusz Sulpicjusz Gallus, interesował się astronomią i poinformował wcześniej Paulusa o nadchodzącym zjawisku. Rzymski wódz zaś nakazał powiadomić o nim wszystkich żołnierzy, dzięki czemu nie wzbudziło ono strachu. Zupełnie inaczej było u Macedończyków, których niespodziewana anomalia przejęła lękiem. Wielu uznało zaćmienie za zwiastun klęski. 22 czerwca 168 r. p.n.e. obie armie stały naprzeciw siebie po przeciwnych stronach rzeki Leukos (nie była ona zbyt głęboka ani szeroka i nie stanowiła dużej przeszkody, można było w miarę swobodnie przejść na drugi brzeg). Paulus w centrum ustawił swą najmocniejszą formację – dwa legiony rzymskie, w tym jeden pod swoim osobistym dowództwem. Na prawej flance stanęli Latynowie (zarówno jazda jak i piechota) oraz słonie bojowe. Na lewo od legionistów zajęli miejsce sprzymierzeni Grecy, a skraj lewego skrzydła tworzyła rzymska kawaleria. Perseusz naprzeciw legionistów również wystawił najlepsze wojska – falangę sarissoforoi. Lewe skrzydło sformował z Traków i Pajonów, a zdając sobie sprawę, że nie można na nich do końca polegać, wzmocnił je agemą i częścią jazdy. Na prawo od falangitów znajdowali się liczni lekkozbrojni. Ich głównym zadaniem miało być zapewne chronienie falangitów przed oskrzydleniem. Wreszcie samo prawe skrzydło składało się z głównych sił kawalerii dowodzonych przez króla. Zgodnie z rzymskim zwyczajem Paulus zarządził złożenie ofiar i dokonanie wróżb przed walką. Kapłani stwierdzili, że znaki są niekorzystne, ale konsul nakazał powtórzenie rytuału. Za drugim razem wypadł pomyślnie i ogłoszono to wojsku (widać, że wódz sam sceptycznie podchodził do wróżb, ale doceniał ich znaczenie dla prostych żołnierzy). Żadna ze stron nie chciała atakować pierwsza. Bitwa, podobnie jak starcie pod Kynoskefalaj, rozpoczęła się przez przypadek. Około godziny wpół do czwartej po południu doszło do potyczki na prawym skrzydle armii rzymskiej. Według jednej wersji Latynowie obrzucili oszczepami Traków pojących konie w rzece, według innej nad rzeką biegał koń bez jeźdźca i z obu stron wybiegło kilku żołnierzy chcących go schwytać. Tak czy inaczej doszło do niewielkiego starcia między grupkami Latynów i Traków. Pozostali wojownicy z Tracji nie wytrzymali i około 800 z nich wyłamało się z szyku i pobiegło nad Leukos na pomoc swoim. Wykorzystując przewagę liczebną i impet niespodziewanego ataku, odepchnęli rzymskich sprzymierzeńców znad rzeki. Perseusz widząc to, doszedł do wniosku, że może rozproszyć prawe skrzydło wroga, a następnie bezpiecznie przeprawić armię na drugi brzeg, gdy Rzymianie będą zmuszeni zmienić szyk. Wydał rozkaz ataku lewemu skrzydłu. Reszta Traków, najemnicy z Pajonii i agema (łącznie z pierwszą grupą Traków ok. 10 000 ludzi) ruszyli na Latynów. Ci stawili niezwykle zacięty opór mimo przewagi liczebnej wrogów. Paulus widząc grozę sytuacji pospiesznie dosiadł konia i pojechał na zagrożone skrzydło, nie ubierając zbroi ani hełmu (według niektórych specjalnie je zdjął, aby dać żołnierzom przykład odwagi). Tak pozbawiony osłony krążył między sprzymierzeńcami, zagrzewając ich do walki. Podbudowani obecnością wodza, walczyli z ogromnym poświęceniem. Znana jest historia o dowódcy kohorty ludu Pelignów, który rzucił signum swego oddziału między wrogów, aby jego żołnierze atakowali z większą determinacją (w rzeczywistości zdarzenie to wyglądało zapewne tak, że wrogowie zdobyli signum, a Pelignowie ruszyli na nich, zawzięcie próbując je odzyskać, bo utratę znaku oddziału karano w rzymskiej armii wyjątkowo surowo). Podczas gdy na prawym skrzydle Rzymian toczyły się zacięte walki, Perseusz wysłał falangę do frontalnego ataku. Jednak bohaterska walka Latynów dała Paulusowi czas na rozwinięcie szyków i przygotowanie się na atak sarissoforoi. Macedończycy przechodząc przez rzeczkę zmieszali nieco szyki, ale ich atak i tak był silny. Po obrzuceniu wroga oszczepami Rzymianie zaczęli cofać się, zmieniając linie swoich legionów, raz wystawiając hastati, raz principes (triarii zostali w rezerwie). Wszystko wskazuje na to, że był to zaplanowany przez Paulusa manewr, bo legioniści weszli na wyżej położony, bardziej nierówny teren, na którym w zmuszonej do atakowania pod górę linii falangi zaczęły powstawać luki. Poza tym wciągali Macedończyków coraz głębiej, tak, że nie połączyli się oni z lewym skrzydłem, zwłaszcza z również uzbrojonymi w sarissy żołnierzami agemy (oczywiście przyjmując naszą hipotezę, że agema Perseusza była złożona z piechoty , a nie z kawalerii), z którymi mogliby utworzyć jedną, potężną linię. Widząc zamieszanie wkradające się w szeregi sarissoforoi, konsul wydał rozkaz ataku na osłabione miejsca. Ustawieni najprawdopodobniej w kliny Rzymianie rozcięli falangę na kilka odosobnionych grup. W tym samym czasie Paulus przesunął formację triarii z trzeciej linii na skrzydła. Nie biorący jeszcze udziału w walce weterani ruszyli stamtąd na flanki i tyły wroga, rozbijając osłaniających je lekkozbrojnych i całkowicie okrążając falangitów. Możliwe też, że kawalerzyści rzymscy uderzyli na najsłabszą część falangi, tyły, gdy maszerowała ona na legionistów. O dziwo jednak falangici nie poddali się, choć w walce w zwarciu z legionistami stali na straconej pozycji. Pierwsza załamała się nie okrążona falanga, ale lewe skrzydło, które rozpoczęło bitwę. Stopniowo do akcji wchodziły kolejne oddziały piechoty i jazdy latyńskiej, zatrzymując napór Traków, najemników i agemy. Wkrótce ruszyły słonie, do tej pory trzymane w odwodzie. I znów, tak jak pod Kynoskefalaj, potężne zwierzęta zgniotły szyki wroga. Wyszkolone do walki ze słoniami grupy nie sprawdziły się. Mimo specjalnej zbroi i broni niewielu zdołało przełamać naturalny lęk przed podejściem do trąbiących przeraźliwie bestii, powalających wrogów wielkimi kłami. Poza tym nie byli oni dostatecznie przygotowani, bo nie mogli przecież trenować na żywych słoniach. W każdym razie nie udało im się zabić, czy poważnie zranić żadnego słonia. Podobnie bezskuteczne okazały się przygotowania koni kawaleryjskich (większość jazdy znajdowała się na prawym skrzydle, ale na lewym też byli konni, wśród nich Trakowie). Przyzwyczajono je co prawda do wyglądu i trąbienia słoni, ale nikt nie potrafił odtworzyć tego, co najbardziej płoszyło konie – zapachu. Teraz spanikowane wierzchowce stawały dęba, zrzucały jeźdźców i uciekały. Wkrótce lewe skrzydło macedońskie zmieniło się kotłowaninę przerażonych ludzi i koni, systematycznie miażdżoną przez słonie i wycinaną przez przechodzących do kontrataku Latynów. Wielu poddało się lub zaczęło uciekać. Wyjątkiem byli żołnierze agemy, którym nie pozwalał na to honor. Walczyli do końca i zostali wycięci w pień. W centrum sarissoforoi ciągle desperacko walczyli, choć ginęli setkami, nie mając szans w starciu z lepiej opancerzonymi, uzbrojonymi w ciężkie gladiusy Rzymianami. Dlaczego tylko część z nich poddała się, a większość stawiała opór i została wybita? Można przypuszczać, że liczyli na pomoc i wyrwanie się z okrążenia. Lekkozbrojni przeznaczeni do obrony ich skrzydeł już wcześniej zostali odepchnięci, ale Perseusz ciągle miał duże zgrupowanie kawalerii pod swoim dowództwem. Jednak nie ruszył na pomoc falandze. Większość jazdy jego prawego skrzydła nie wzięła udziału w walce. Stojące naprzeciw nich oddziały sprzymierzonych z Rzymianami Greków prawdopodobnie również nie zostały użyte przez Paulusa. Rzymska kawaleria albo, jak można wywnioskować z niektórych relacji zaatakowała tył falangi, albo jej rola sprowadziła się do pogoni za pobitymi Macedończykami. Zamknięta w kotle falanga i rozdeptywane przez słonie lewe skrzydło nie mogły długo się bronić. Wkrótce bitwa zamieniła się w rzeź macedońskiej armii. Perseusz uciekł z pola walki na czele zaledwie tysiąca ludzi. Poległo od 20 do 30 000 Macedończyków. 6000 wzięto do niewoli podczas bitwy, a dalsze 5000 poddało się tuż po niej. Ocalałe resztki armii poszły w rozsypkę. Co do strat Rzymian, nie ma pewnych danych. Liwiusz pisze o mniej niż stu zabitych, ale jest to pewna przesada. Straty były jednak faktycznie niewielkie (największe wśród Latynów i formacji hastati w legionach) i można przyjąć liczbę ok. 1000 - 1500 zabitych oraz trochę więcej rannych. Trwająca około godziny bitwa pod Pydną zakończyła się niemal całkowitym unicestwieniem armii macedońskiej. Niedługo po starciu Perseusza opuściła jego kawaleria i król dostał się do rzymskiej niewoli (kawaleria składała się z macedońskiej arystokracji, która, jak wspomniałem na początku, była bardzo niechętna Perseuszowi).
Moneta z wizerunkiem króla Perseusza
Skutki bitwy
Królestwo Macedonii, pozbawione władcy i armii, zostało ostatecznie pokonane przez republikę z Italii. Gdy do poszczególnych miast i regionów dochodziły wieści o wyniku bitwy pod Pydną, natychmiast kapitulowały one przed Paulusem. Macedonia została podzielona na cztery republiki, całkowicie uzależnione od Rzymu. Dominacja w Grecji, osiągnięta po zwycięstwie pod Kynoskefalaj, została umocniona. Teoretycznie niepodległe państwa Hellady nie mogły nic zrobić bez wiedzy i zgody Rzymian.
Bitwa pod Pydną przyniosła kolejne zmiany w układzie sił – upadek i zniszczenie wielkiej niegdyś Macedonii i dalszy wzrost potęgi Rzymu. Warto rozpatrzyć ją też pod kątem wojskowości. To kolejne zwycięskie starcie legionów z falangą i dobry przykład ich większej skuteczności (lepszy niż bitwa pod Kynoskefalaj). Wyraźnie widać tu wrażliwość skrzydeł i tyłów falangi, które cały czas musiały być chronione przez inne formacje. Jeśli tworzący osłonę lekkozbrojni zostali pokonani, tak jak w tym starciu, to falangici zazwyczaj nie nadążali ze zmianą ustawienia bez utraty spójności szyku (pomińmy milczeniem fakt, że kawaleria Perseusza powinna również podążyć za sarissoforoi i pomóc im gdy tylko ruszyli do ataku). Jakby nie patrzeć falanga zawsze była zagrożona oskrzydleniem – gdy atakowała, wysuwała się przed resztę wojsk i odsłaniała flanki, które trzeba ochraniać innymi formacjami, a gdy broniła się przed atakiem, pierwszym celem wroga było okrążenie formacji i zaatakowanie jej od tyłu. Najeżony pikami walec był niepokonaną bronią w rękach Aleksandra, który walczył z raczej słabo uzbrojoną i wyszkoloną piechotą perską, ale, jak boleśnie przekonali się diadochowie, sprawnie manewrujące rzymskie legiony dość łatwo mogły rozbić sztywne linie falangitów i pokonać ich w walce w bliskim zwarciu. W pewnym uproszczeniu można nazwać bitwę pod Pydną triumfem elastyczności legionów i ich możliwości walki w różnym terenie i w różny sposób nad sztywnością falangi, mogącej swobodnie poruszać się właściwie tylko do przodu, powoli zmieniającej ustawienie i mającej poważne problemy na nierównym gruncie. Rzymscy żołnierze byli znacznie bardziej uniwersalni, zarówno jako całe oddziały jak i każdy z osobna. Mogli atakować wroga i z dystansu i wręcz, w zależności od potrzeby zmieniali szyki, skutecznie walczyli całą formacją i pojedynczo. Formacja quincunx okazała się skuteczniejsza od falangi. Umożliwiała szybkie i sprawne przegrupowywanie się (np. zmiany ustawienia podczas cofania się na wzniesienia przed falangą), można też było łatwo ją zmodyfikować i dostosować do sytuacji (np. przesunięcie manipułów triarii na skrzydła w celu okrążenia falangitów). Choć bitwa z pewnością udowodniła, że legiony górują nad sarissoforoi (pisząc „legiony” mam na myśli nie tylko Rzymian, ale również Latynów, uzbrojonych i zorganizowanych niemal identycznie jak oni), to nie należy zapomnieć o trzech innych czynnikach, które przyczyniły się do wyniku bitwy. Po pierwsze – użycie przez rzymską armię słoni bojowych. Wymyślone przez Perseusza metody walki z nimi zawiodły, a uderzenie tych bestii błyskawicznie zdezorganizowało całe skrzydło Macedończyków. Po drugie – talent przywódczy i zdolności wojskowe rzymskiego wodza. Lucjusz Emiliusz Paulus był jednym z najlepszych dowódców republiki w tym czasie. Jego działania na skalę strategiczną podczas kampanii (obejście Olimpu, zmuszenie wroga do porzucenia dobrych pozycji) i taktyczną w czasie bitwy pod Pydną (wycofanie legionów na wzniesienia, oskrzydlenie falangi, rozproszenie jej uderzeniami w najsłabsze miejsca, użycie słoni we właściwym momencie) w pełni potwierdzają tą reputację. Nie można też zapomnieć o zastosowanych przez niego sposobach oddziaływania na psychikę żołnierzy – poinformowaniu o nadchodzącym zaćmieniu, powtarzaniu wróżb, dopóki nie były korzystne czy pojawieniu się na zagrożonym odcinku i osobistym mobilizowaniu do walki. Trzecią zaś przyczyną straszliwej klęski Macedończyków było niezrozumiałe zachowanie ich króla. Dlaczego nie ruszył na czele prawie nietkniętej kawalerii na odsiecz falangitom? Raczej nie zmieniłoby to losów bitwy, ale na pewno udałoby się uratować wielu sarissoforoi. Gdyby szarża jazdy choć na chwilę odrzuciła Rzymian, Macedończycy mogliby wycofać się w jako takim porządku, a starcie zakończyłoby się ich porażką, ale nie rzezią. Decyzje podjęte przez Perseusza różnie tłumaczono. Najczęściej tchórzostwem lub brakiem talentów militarnych. Co do odwagi króla, to trudno nam ją zweryfikować, ale niemal na pewno nie był tak słabym wodzem, aby nie zorientować się w sytuacji swej falangi. Istnieje też ciekawa, chociaż niemożliwa do jednoznacznego potwierdzenia lub obalenia teoria spiskowa. Jak już wspominałem, Perseusz był niepopularny wśród arystokracji swego kraju. Duża jej część po cichu sprzyjała Rzymianom, licząc, że po zwycięstwie zagwarantują oni ich dawne prawa i przywileje (król dążył do zniesienia części z nich). A arystokraci tworzyli oddziały kawalerii... Skoro po bitwie opuścili Perseusza, to czemu nie mieliby zdradzić na polu walki i odmówić wykonywania rozkazów? Niestety, nigdy nie dowiemy się, co naprawdę spowodowało dziwną decyzję Perseusza, która doprowadziła w konsekwencji do upadku jego królestwa.
Zdjęcia pochodzą ze strony www.livius.org. Plan rozstawienia armii przed bitwą wykonany na podstawie mapki z tej samej strony.
4 celne komentarze | Dodaj komentarz |
Użytkownik | |
Dodano: 2007-02-21 podobał mi się pomysł Perseusza w ćwiczeniu oddziałów do walki ze słoniami. Zbyt dużo jest tu nawiązań do legend i mitów. |
Strona nie została odnaleziona!
Niestety szukana przez Ciebie strona nie została odnaleziona, czyli wystąpił znienawidzony przez wszystkich błąd 404. Istnieją dwa wytłumaczenia; możliwe, iż szukana strona została usunięta lub przesunięta, albo po prostu źle wpisałeś/aś adres URL. Ale niestety istnieje też ryzyko, iż to my coś 'sknociliśmy' (oby nie!) w kodzie strony i zakradł się tzw. "bug", czyli po polsku robal. Koniecznie daj nam o tym znać; skopiuj link z paska przeglądarki i wyślij go na adres: naczelny[malpa]histurion.pl Wspólnie oczyśćmy histuriona ze wszelkich błędów/robaków!