Titan Quest
Titan Quest to połączenie gry akcji z elementami fabularnymi. Gracz przenosi się w czasy starożytnego świata, gdzie mityczni tytani uciekli ze swojego wieczystego więzienia i zaczęli siać zniszczenie na Ziemi. Powstrzymanie ich i ponowne uwięzienie to główne zadanie gracza, który wciela się w postać herosa. Produkt oferuje aż 28 klas postaci. Użytkownik sam ją ustala wybierając 2 z puli 8 cech takich jak: walka, obrona, ziemia, burza, podstęp, łowiectwo, umysł i natura. Połączone razem tworzą indywidualną klasę, a zatem prawie nieograniczony rozwój postaci. Do uzbrojenia dostępnych jest ponad 1000 legendarnych przedmiotów zdobywanych w trakcie gry. W podróży przez mityczny świat gracz napotka na swojej drodze nie tylko mityczne potwory, związane z odwiedzanymi lokacjami, takie jak meduzy, harpie, chimery czy Minotaur, ale także aż 85 różnych bestii różniących się między sobą np. bronią. Ponadto dostępna jest także możliwość gry wieloosobowej dla maksimum 6 graczy w trybie kooperacji.
Zielone łąki Grecji zostały zalane przez istoty rodem z legend i opowieści. Armie Hadesu obracały kolejne miasta w perzynę, elitarne legiony wysłane na pomoc przerażonym mieszkańcom nie miały dość sił by zadać wrogu jakiekolwiek poważne straty. Na nic zdały się modły, błagania i składane Bogom w ofierze dziewice.
Stwórcy milczeli, a człowiek z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiał sobie jak jest bezsilny... Powód mógł być tylko jeden - na padół ziemski powrócili żądni odwetu Tytani. Wieki w zamknięciu potrafią każdego doprowadzić do furii...
Muszę przyznać, że moje oczekiwania wobec produkcji studia Iron Lore były dość wysokie. Powód? Temat starożytnej Grecji w grach komputerowych był do tej pory traktowany bardzo po macoszemu. Szkoda, bo oferuje ogromne możliwości. Autorzy Titan Quest pokazali jedynie wierzchołek góry lodowej.
Jak to zwykle na świecie bywa, każdy problem ma swoje rozwiązanie, a z wszelkich kłopotów można się wydobyć. Nie inaczej jest i tym razem.
W nieciekawych dla ludu Grecji czasach pojawiło się światełko w mroku - bohater. W tym samym momencie graczom zafundowano pierwsze rozczarowanie...
Rozgrywkę zaczynacie na nabrzeżu rzecznym, obok zapadłej wioski Telos. O bohaterze, którym przyjdzie wam pokierować nie wiadomo kompletnie nic. Ot, stoi taki na środku drogi i złowieszczo rozgląda się wokół. Nóż, który trzyma oraz wojownicza postawa doskonale określają czym przyjdzie mu się zajmować przez najbliższe kilkanaście godzin.
Zapewniam, że mimo dość tajemniczego rozpoczęcia, nie zabawicie na nabrzeżu zbyt długo. Wasze pierwsze kroki skierujecie w jedyną możliwą stronę - drogą do wioski. Tu czeka na was kolejne, po pozbawionym jakichkolwiek barw początku, rozczarowanie.
W wiosce dowiadujecie się o pustoszących okolicę potworach. Ich przywódcą ma być centaur urzędujący „zaraz za mostem”. Zadanie - zabić bestię, alternatywa - w zasadzie brak. W końcu w momencie, w którym znudzi wam się zabijanie potworów w okolicznych lasach i tak wrócicie.
Historia opowiedziana w Titan Quest nie dość, że jest prosta jak kij od szczotki, to jeszcze pozbawia gracza wszelkich doznań związanych z jej odkrywaniem. Rozgrywka wygląda tak, że idzie się do punktu A gdzie odkrywana jest część prawdy i otrzymuje polecenie "natychmiastowego" udania się do punktu B, gdzie prawda ta powinna zostać wyjaśniona. Oczywiście nie jest, więc należy udać się do punktu C...
Nie ma mowy o żadnych odchyleniach. I tak, autorzy pozbawili graczy chociażby możliwości prowadzenia dialogów z napotkanymi postaciami. Dodatkowo, wypowiedzi, które kierują do waszego bohatera niektórzy mieszkańcy, są schematyczne, nudne i bezbarwne. Nie uświadczycie również jakichkolwiek wstawek filmowych czy nie - grywalnych momentów, które popychają fabułę.
Pojawiające się w grze liczne zadania dodatkowe wcale nie ratują sytuacji. W większości polegają jedynie na lekkim odejściu od "głównej drogi" i wybiciu kolejnych kilku dziesiątek napotkanych wrogów.
Całość sprawia, że po pewnym czasie gracz traci ochotę na "rozmowę" z jakimikolwiek postaciami, a zadania wykonuje mechanicznie, starając się jedynie ubić bossa.
Źródła historyczne mówią, że wieki temu, kiedy Anaksymenes miał zamiar rozpocząć mowę, Teokryt powiedział: "Zaczynają słowa lać się rzeką, a sens kapać kroplami". Słowa te doskonale oddają charakter czynności, której w Titan Quest jest najwięcej - zabijania.
Jak na porządnego "hack and slasha" przystało, w grze znajdziecie ogromną ilość różnej maści ociekających śliną monstrów. Czekają na was między innymi satyry, centaury, arachnosy, menady, zwierzoludzie, nieumarli, szczuroludzie, jaszczuroludzie, gorgony, harpie przerośnięte robactwo (skorpiony, żuki etc.) i dziesiątki innych.
Jakby przerażających stworów było mało, waszej śmierci pragną również zwierzęta. Podczas swojej podróży posiekacie tony żądnych krwi żółwi morskich, wściekłych dzików, czy innych elementów fauny, które najwyraźniej wolą szarżować na uzbrojonego po zęby człowieka niż jeść poziomki w lesie.
Niestety, nawiązując do słów Teokryta, większego sensu w tym nie uświadczycie. I nie chodzi wcale o to, że ani potwory ani bossowie nie chcą powiedzieć wam nawet standardowego "Giń śmiertelniku!" - to jeszcze można przełknąć. Sęk w tym, że walka sprowadza się jedynie do stania w miejscu i klikania dwóch przycisków myszy - atak oraz wypicie mikstury.
Potwory nie silą się na specjalną taktykę - atakują Cię gdy tylko zobaczą. Przykładowy "szeregowy" satyr nie zwróci uwagi na to, że przed chwilą pochlastałeś jego 30 kompanów, w tym szamanów i dowódcę - pozostały przy życiu potworek i tak rzuci się na Ciebie. Pogratulować odwagi!
Co więcej, mimo różnorodności nazw i wyglądu przeciwników, znacząco nie odbiegają oni od siebie poziomem trudności w ubijaniu. Co z tego, że zaraz spotkam "straszliwe gorgony", skoro i tak zabijam je z taką samą łatwością jak pierwszych napotkanych w grze przeciwników - dwoma ciosami lub jednym zaklęciem?
Owszem, gra posiada trzy poziomy trudności: zwykły, epicki i legendarny. Teoretycznie więc każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie.
Jest jednak małe "ale" - aby rozpocząć zabawę na kolejnym poziomie, trzeba ukończyć ją na poprzednim. Może i takie rozwiązanie motywuje do zabawy, jednak w gruncie rzeczy jest bardzo irytujące. Bo z jakiej racji mam przez 30 godzin się nudzić, aby wreszcie, po przejściu gra raz czy dwa - zaznać choć trochę emocji?
Na szczęście autorzy zaimplementowali do gry tryb multiplayer. Pozwala on na jednoczesną rozgrywkę tylko sześciu graczy, ale to i tak wystarczająco dużo, żeby było ciekawiej niż podczas samotnej zabawy. Dzięki "multi" grę można ukończyć stosunkowo szybko, nie ziewając po zejściu na kolejny poziom podziemi.
Oczywiście zabijanie setek kreatur nie byłoby możliwe bez, proporcjonalnych do kilogramów zatłuczonego mięsa, skomplikowanych umiejętności oraz wyszukanego ekwipunku.
Gracz nie wybiera tradycyjnej klasy swojej postaci. Określa za to dwa mistrzostwa, w których ta będzie ewoluować. Możliwości jest co nie miara - możecie kształcić się w ścieżce ducha, burzy, łotrostwa, łowów, wojny, natury, obrony i ziemi.
Każde połączenie oferuje zupełnie inne drogi rozwoju i umiejętności. Wszystko zostało bardzo przejrzyście przedstawione na drzewkach rozwoju postaci. Rozwiązanie pozwala spokojnie kombinować na co wydać zdobyte "z wysiłkiem" punkty.
Sprawa ekwipunku jest dość kontrowersyjna. Z jednej strony - autorzy umieścili w grze naprawdę imponującą kolekcję wszelkiego rodzaju broni, pancerzy i świecidełek, z drugiej - wszystkie wymienione gadżety są do siebie łudząco podobne. Niestety, grając w Titan Quest nie uświadczycie ani posiadających swoją własną historię przedmiotów vide NWN, ani nawet artefaktów, które znacznie odbiegają od siebie mocą.
Wystarczy, jeśli napiszę, że ponad połowę gry przeszedłem dzierżąc w dłoniach miecz znaleziony w pierwszym epizodzie, w dodatku korzystając z jednej tylko nie-pasywnej umiejętności! Trzeba również nadmienić, że reszta znalezionych przedmiotów była przeze mnie skrupulatnie kolekcjonowana i sprzedawana. Niejednokrotnie powielany jest przy tym schemat: zabij, zbierz, użyj portalu, sprzedaj, wróć... I tak w koło Macieju.
Jeżeli ustalimy, że wszystko w Titan Quest jest na swoim miejscu, że tytuł miał być prostą, opartą na porządnych wzorcach i pozbawioną głębszego sensu siekaniną - wówczas możemy spojrzeć na dzieło z innej strony.
Pierwszą sprawą jest oprawa wizualna produkcji. Przyznaję, stoi na bardzo wysokim poziomie. Klasyczny rzut "z lotu ptaka" został wzbogacony o możliwość przybliżania kamery (niestety, nie można nią obracać). Jeśli połączymy to z bajeczną grafiką otoczenia, z mnogością szczegółów i masą efektów specjalnych jakie zaoferowali autorzy, wyjdzie naprawdę wybuchowa mieszanka.
Krajobraz Grecji, Egiptu, Persji i Chin został odtworzony w iście baśniowym (czy raczej mitycznym) stylu. Zboże faluje na wietrze i ugina się pod ciężarem ciała, pierwsze promienie wschodzącego słońca odbijają się delikatną łuną a mieszkańcy niezwykle swobodnie wykonują codzienne zajęcia.
Równie przyzwoicie wygląda wizualizacja walki. Strzały wbijają się w pień drzewa za którym stoi wróg, zabite potwory, wydawszy swe ostatnie tchnienie, spadają z przewieszonego nad rwącą rzeką mostu, a trafieni krytycznie przeciwnicy widowiskowo odlatują na kilkanaście metrów wzwyż czy w dal. Aż chce się jeszcze!
Efekty dźwiękowe prezentują się nieco gorzej. Owszem, słychać metaliczny dźwięk stali uderzającej o stal czy odgłosy przyrody, ale - bez rewelacji. Sprawę muzyki najlepiej byłoby pominąć - jest monotonna i powoduje, że użytkownik dość szybko włącza znany wszystkim program z ulubioną listą przebojów...
Cała rozgrywka w Titan Quest trochę zbyt przypomina Diablo. Zabawa polega na zabijaniu hord wrogów, zbieraniu ton różnokolorowego sprzętu (tym bardziej kolorowy im bardziej unikatowy jest dany przedmiot), wypijaniu hektolitrów miksturek regenerujących (nieraz sytuacja wymaga wypicia 10-20 pod rząd) i odhaczaniu kolejnych zadań.
Ktoś mógłby powiedzieć, że na tym właśnie polega cały urok cRPG. Tak, możliwe, ale dlaczego po raz kolejny został on zawarty w "tylko" odgrzewanej formie? Czy jedyną innowacją na jaką stać producentów po tylu latach od premiery hitu Blizzarda jest odtworzenie go w nowej szacie graficznej i innych niż w pierwowzorze realiach?
Titan Quest swoim istnieniem odpowiada, że "tak". Mimo to, gra potrafi przykuć do monitora na wiele godzin. Kolejne zastępy stworów z piekła rodem zabija się tak "po prostu" - chociażby dla relaksu. Przy okazji można podziwiać wspaniałe widoki i kontemplować nad rzadko poruszanym w grach zagadnieniem czasów starożytnych...
2 celne komentarze | Dodaj komentarz |
Gość | |
Dodano: 2009-12-17 Gram w Titan Questa juz od 2 lat i powiem ze gra ta jest bardzo zwiazana z mitologia chocby w samej gecji jak np.walka z Meduzą,Sceno i Euryale. Titan Quest jest gra dobrej jakosci choc dodalbym kilka poprawek takich jak wywyslenie nowego dodatku w ,ktora zapewnialaby wieksza ilosc setow i broni, nie mowiac juz o potworach. Gdy odblokujesz np. poziom epicki dodana zostaje wieksza ilosc bossow np. Talos przed wejciem do labiryntu w Knossos . Gdybym mial oceniac ta gre od 0 do 6 dalbym tej grze 5 z . Polecam rowniez dodatek do gry :Titan Quest Immorthal Throne(jesli zle napislem nazwe dodatku prosze mnie poprawic). W dodatku do Titan Questa zostaje udostepnione wiele rzeczy jak magazyn albo czarodziej. Ten pierwszy umozliwia przechowywanie itemow lub transportowanie ich miedzy postaciami ,a ten drugi umozliwia odlaczenie relikwi i esencji od przedmiotow lub tworzenie artefaktow. Jesli chodzi o artefakty to do Titan Questa dochodza: a)tajemnicze receptury(wlasnie taka recepture musisz dac czarodziejowi abys mogl wiedziec jakich skladnikow poterzebujesz do stworzenia artefaktu b)jedno nowe mistrzostwo(Sen)-krotki opis: od 16 dodnych ponktow mozna przywolac istote magiczna [koszmar(to jest nazwa istoty)].Od 1 albo od 3 punktow mozna uzyc dobrego zalkecia psioniczny dotyk ,a potem mozna go ulepszyc. c)nowy kontynent(dodam ze na koncu musimy zniszczyc samego Hadesa,a jeszcze przed nim przejsc przez wierze umarlych ,a przed wejsciem do niej zniszczyc Cerbera). d)wiecj broni,setow,oraz potworow To by bylo na tyle ! Pozdro! |
Gość | |
Dodano: 2012-03-07 Ja Gram W Titan Questa od 3 lat i mi sie jeszcze nie znudziła ta gra; jest bardzo fajna i ciekawa, czasami trudna dla niektórych klas postaci. Ja grałem zawsze wyrocznią. Łatwo się grało. |