Sokrates
- Co nazywałeś „wiedzą niewiedzy”?
Sokrates : To coś, czego nie wiedzieli inni. Była to wiedza psychologiczna: bo stwierdzając moją niewiedzę, ujawniałem poznanie samego siebie, by inni też poznali siebie.
- Twoje poglądy logiczne są tu bardzo istotne, szczególnie metoda elenktyczna. Czy ona jednak nie była trochę „natrętna”?
Sokrates : ???
- Gdy oczyszczałeś umysły ludzi metodą dochodzenia do absurdu, zadawałeś im pytania, a oni mówili, co o tym myślą. Pod Twoim wpływem dochodzili do prawidłowych stwierdzeń. Musiałeś dysponować dużą siłą perswazji.
Sokrates : W każdej rozmowie doszukiwałem się prawd ogólnych, by zrozumieć człowieka.
- Nie urodziłeś się wszechwiedzący. Skąd pochodzi twoja uczoność?
Sokrates : Posługiwałem się intuicyjną wiedzą o dobru. W działaniu sprawdzałem fakty znane i uznane. Dotyczyły one czynności człowieka. Traktowałem je jako przesłanki dla rozumowania. Do czynności moralnych, trudniej uchwytnych, przechodziłem drogą analogii. Założeniem rozumowania analogicznego była stałość struktury wszelkich czynności.
- Czyli wzbogacałeś się o to, co powiedzieli inni?
Sokrates : W każdej rozmowie szukałem cech ogólnych. Analogia pomagała tylko ustalić zakresu pojęcia, nie treści. Próbowałem zrozumieć swych rozmówców i w miarę możliwości naprowadzić na właściwy tok myślenia, na podejmowanie słusznych decyzji. Aczkolwiek byłem bogatszy o przemyślenia i owe wnioski…
- Czy zależało Ci na opinii innych?
Sokrates : Może nie tak bardzo należy się troszczyć o to, co o nas powiedzą szerokie koła, ale co powie ten, który się zna na sprawiedliwości i niesprawiedliwości: „on jeden” i „prawda sama”.
- Czyli inny filozof?
Sokrates : Gdyby nie był nim Protagoras, to może znaleźlibyśmy wspólny język. Jednak aż nadto się różniliśmy, chyba byśmy się nie dogadali.
- Czy spotkałeś jakąś bratnią duszę? Chociażby spośród Twoich uczniów? Wielu z nich zgadzało się z Tobą, wielu z nich zostawiło piękne wspomnienia o Tobie.
Sokrates : Tak, tak: Alcybiades, Platon, Kritiasz, Ksenofont, Kriton. Wspaniali. Platon był moim bezpośrednim uczniem, Arystoteles – pośrednim. Wszyscy najwybitniejsi…
- Skoro widzisz tyle różnic między sobą, a Sofistami, czy nie żal Ci zatem, że Twoi uczniowie interesowali się naukami Sofistów?
Sokrates : Nie. Przejęli ode mnie tylko pewne składniki mojej nauki, jak moralizm, bądź też teorię pojęć, nie zrywając wszakże z relatywizmem Sofistów.
- Ale to dwa różne prądy…
Sokrates : ……..
- Skoro tak, Sokratesie, dlaczego nie pozostawiłeś po sobie żadnych pism? Nie chcesz, by o Tobie pamiętano? Przecież słowo zapisane jest trwalsze niż mówione.
Sokrates : Pism nie zostawiłem żadnych, gdyż prawa dotyczące cnoty moralnej są niepisane. Nie ma ich w kodeksach, a jednak są trwalsze od pisanych. Wywodzą się bowiem z samej natury rzeczy, a nie z ustanowienia ludzkiego, jakże mogłyby być ustalone czy też ustanowione, skoro są powszechne, jednakowe dla wszystkich ludzi?
- A bóg?
Sokrates : Nie mam obrazu jednego boga przed oczami. Skoro dobro nadane jest przez boga, to jest on siłą dającą człowiekowi wskazania moralne, tak jak apeiron, odradzającą zrobienia czegoś złego.
- Jesteś pobożny?
Sokrates : Pobożność to co innego. To sprawiedliwość okazywana bogom. Jednak czy oni jakoś na nas wpływają? Z tych wszystkich historii o nich wnioskuję, że są raczej wymysłem ludzi. Są bardzo uczłowieczeni. Mój bóg jest siłą wyższą. Chciałem ich do niego nakłonić, jednak go nie pojęli.
- Znalazłeś się tu między innymi z tego powodu?
Sokrates : Tak.
- Jesteś bardzo spokojny. Wiemy, że jesteś niewinny, ale jak przekonałbyś nas o swojej niewinności?
Sokrates : O tym najtrudniej przekonać niejednego z nich. Jeśli powiem, że to nieposłuszeństwo względem boga i ja dlatego nie mogę siedzieć cicho, to mi nie uwierzą; powiedzą, że to drwiny. A jeżeli powiem, że to właśnie jest największe dobro dla człowieka - każdego dnia tak rozprawiać o dzielności i o innych rzeczach, o których słyszą, że i ja sam rozmawiam, i własne, i cudze zdania roztrząsam, a bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto, jeśli to powiem, to tym mniej mi będą wierzyli. Licho wie, czemu całe życie nie siedziałem cicho i nie dbałem o to, o co się troszczy wielu: o pieniądze, o dom, mowy na zgromadzeniach, urzędy…
- A czy nie zaprzeczasz tu własnym słowom? Czyż nie wstydzisz się dbać o pieniądze, sławę, zaszczyty, a nie o rozum, prawdę i o to, by dusza była najlepsza?
Sokrates : To nie tak. Jestem przekonany, że dobrowolnie nikogo na świecie nie skrzywdziłem, ale ich o tym nie przekonam. Gdybym tu płakał i jęczał, gdybym nie wiadomo co wyprawiał i mówił rzeczy poniżej mojej godności, jak ja uważam, takie jakie zwykliście słyszeć od innych…
Chaos polityczny i kryzys państwowości ateńskiej w okresie tuż po zakończeniu wojny peloponeskiej stał się przyczyną procesu wytoczonego Sokratesowi i jego śmierci w roku 399 p.n.e.
Na podstawie: Platon, Dialogi, przekł. Władysław Witwicki, t.1,2, Kęty 1999.
Brak komentarzy | Dodaj komentarz |