Alanowie - protoplaści legendy króla Artura?
Kim byli Alanowie? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Można określać ich mianem koczowniczych wojowników, łupieżców i nieokrzesanych barbarzyńców. Fakt, ale to tylko część prawdy. Pomimo nielicznych wzmianek w źródłach historycznych, Alanowie na trwałe zapisali się w dziejach Europy. Niosąc ze sobą zniszczenie, pozostawli Europie jeden cenny dar - podstawy legendy o królu Arturze.
Pierwsze informacje o ludzie Alanów pochodzą z połowy I wieku n.e. Dopiero jednak żydowski historyk, Józef Flawiusz, w swych dziełach poświęcił im więcej uwagi, niestety i tak niewiele znaczących. Według niego Alanowie zamieszkiwali tereny na brzegach rzeki Tanais (Don) i nad Meotydą (północno-wschodnia część basenu Morza Czarnego). Późniejsi historycy rzymscy umieszczali ich na stepach pomiędzy Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym oraz na stoki Kaukazu. Lud ten słynął ze swej waleczności. Wojownicy alańscy wyprawiali się nieraz daleko poza tereny swego zamieszkania, atakując ziemie należące go imperium rzymskiego oraz ziemie starożytnego Iranu. Znani byli również Chińczykom z królestwa Wei. Również "Kronika późniejszej dynastii Han", spisana w V wieku, opisuje krainę Jentsai (Alanię), położoną nad Morzem Kaspijskim. Wzmianka ta dotyczyła okresu II wieku n.e.
Sam termin "Alanowie" zjawia się nieoczekiwanie w I wieku, obejmując swym znaczeniem olbrzymi obszar stepów nadwołżańskich i nadczarnomorskich. Kasjusz Dion, a za nim Ammianus Marcellinus wywodzili Alanów z ludów Massagetów oraz Sauromatów. Jak przypuszczają niektórzy badacze, Alanowie mogli wcześniej nazywać się Aorsami. Słynny geograf Ptolemeusz określał ich mianem Alano-Scytów. Jak przypuszczają badacze, Alanowie tworzyli swoistą federację najrozmaitszych plemion koczowniczych, obejmujących olbrzymi obszar między Dniestrem po Wołgę, od gór Kaukazu po Ural. Ammianus potwierdza tę informację, pisząc, iż dopiero z upływem czasu wiele ludów przyjęło ogólną nazwę Alanów. Ten sam historyk opisuje, jak to Alanowie podbijali okoliczne plemiona i ludy, zmuszając ich do przystąpienia do zdominowanego przez siebie związku. Lukian z Samosaty wymienia ludy być może wchodzące w skład federacji - Syndów z okolic Kubania, Sarmatów, Scytów oraz Machliów.
Opierając się na wzmiankach u Ammianusa, można opisać ich wygląd, choć nie wiadomo, czy dotyczy to wszystkich Alanów, czy też ich części, a być może jednego z podległych tym koczownikom ludów. Tak więc Alanowie mieli wyróżniać się wielkim wzrostem, o jasnym kolorem włosów. Mieli też być dość toporni w obyciu, ale za niezwykle ruchliwi. Ammianus porównuje ich do Hunów, podkreślając jednocześnie, iż Alanowie stali na wyższym poziomie kulturalnym niż ten drugi lud. Wszystko co o nich wiemy to sprzeczne ze sobą informacje. Podczas gdy historycy rzymscy określają ich mianem koczowników, źródła chińskie mówią, iż Alanowie byli ludem osiadłym. To sugeruje, iż ludy alańskie mogły prowadzić życie półkoczownicze, tak jak wiele ludów zamieszkujących ówczesny Kaukaz. O takim sposobie życia zaświadczają znaleziska archeologiczne, znajdowane w grodach nad brzegami Tereku, Kubania i Sunży. Nie wyklucza to również, faktu, iż część ludów należących do związku prowadziła koczowniczy tryb życia, podczas gdy pozostała część zamieszkiwała osady stałe.
Przypuszcza się, iż ustrój społeczny Alanów cechował się rozkładem wspólnoty pierwotnej. Jednak lud ten nie znał instytucji niewolnictwa. W przeciwieństwie do innych ludów koczowniczych, rola kobiety była bardzo ograniczona. Kobiety zabijano zaraz po śmierci małżonka, i wraz z nim chowano w grobach. Rozwarstwienie społeczeństwa alańskiego można zaświadczyć również na podstawie różnic w pochówku. Istnieją bowiem groby bogatsze, ze złotymi ozdobami, kamieniami półszlachetnymi oraz innym oznakami zbytku. Pochówki przypisywane ludności alańskiej, zawierają elementy uzbrojenia oraz fragmenty uprzęży końskiej, typowej dla ludów koczowniczych. Niestety, wiele pochówków wczesnoalańskich zostało ograbionych już w starożytności, tak więc sądzenie o ogóle na podstawie skąpych źródeł jest dość problematyczne.
Ważną część życia Alanów stanowiły wyprawy wojenne i związane z nimi grabieże. Alanowie słynęli ze swej świetnej jazdy, ale nie ograniczali się tylko do walki konnej. Wojownicy alańscy posiadali długie miecze, wykonane z żelaza, przypominające miecze sarmackie. Alanowie najczęściej atakowali ziemie Zakaukazia, niejednokrotnie wkraczając na tereny rzymskie i partyjskie, a po upadku państwa Arsacydów sasanidzkie w Azji Przedniej. Tak więc w 68 roku wojownicy alańscy złupili kaukaską Albanię oraz partyjską część Atropateny. Źródła mówią, iż nie napotkali wtedy prawie żadnego oporu, dzięki czemu w stepy uwieźli wiele łupów. Przez pierwsze dwa wieki naszej ery, ich najazdy na ziemie irańskie miały dość ograniczony charakter. Gdy w Iranie władzę zdobyli Sasanidzi, zaczęli wywierać coraz większy wpływ na ziemie państw kaukaskich. Alanowie, być może czując się zagrożonymi rosnącymi wpływami Persów, zaczęli zaciągać się na służbę u władców Albanii oraz Armenii, zupełnie tak jakby możliwość walki z Irańczykami była ich obowiązkiem.
Inaczej wyglądała sytuacja na zachodzie. Już w I wieku n.e. zaczęli nękać ziemie położone nad Dunajem. Stopniowo ataki kochowników zaczęły przybierać na sile. I tak Alanowie zaatakowali Rzym za rządów Antoninusa Piusa. Za jego nastepcy, Marka Aureliusz, Alanowie uczestniczyli również w wojnach markomańskich (167-180), stając się poważnym sojusznikiem germańskich Markomanów i Kwadów. Wojowniczy lud znad stepów europejskich, zdołał również pokonać w bitwie pod Filipopolis (w Tracji) cesarza Gordiana III. Jak się wydaje, początkowo ich wyprawy miały wyłącznie charakter łupieżczy. Z upływem czasu, plemiona alańskie zaczęły się przesuwać coraz bardziej na zachód, wywierając nacisk na granice cesarstwa rzymskiego.
W IV wieku nieoczekiwanie na europejskiej arenie dziejowej pojawili się Hunowie. Lud ten, początkowo (I w. p.n.e.) zamieszkujący tereny przy granicy z cesarstwem chińskim, zaczął przesuwać się w stronę zachodu oraz stopniowo przenikać w granice Chin. Nas jednak interesuje ich zachodnia epopeja. Na przełomie er zajmowali już ziemie obecnego Kazachstanu, a w I wieku n.e. zamieszkiwali ziemie na wschód od Wołgi. Stan ten mógłby obowiązywać jeszcze długo, gdyby nie napór wschodnio-azjatyckiego ludu Sienpi, zmuszającego Hunów do dalszej wędrówki. Tak więc około 370 roku Hunowie zaatakowali związek plemienny Alanów, bardzo szybko rozgramiając go w pył. Następnie Hunowie przeprawili się przez Wołgę i zaatakowali ziemie Alanów położone nad Tanaisem. Śladem tego są ogromne zniszczenia grodów znajdujących się nad Kubaniem i w dolnym biegu rzeki Don. Hunowie nie przebierali w środkach - bezlitośnie mordowali ludność, która śmiała stawić im opór. Jak się wydaje znaczna część ludów alańskich uległa zagładzie. Ci, którzy przeżyli zostali zmuszeni do przystąpienia do rodzącego się "imperium" huńskiego i brania udziału w ich najazdach na ludy germańskie Europy oraz w eskapadach na ziemie cesarstwa rzymskiego. Tylko część Alanów, osiadłych nad Terekiem i w górach Kaukazu, zdołała utrzymać się w swych siedzibach, co najmniej do panowania Chazarów.
Część Alanów zdołała zbiec na tereny naddunajskie, gdzie weszła w sojusz z germańskimi Wandalami (Hasdingowie i Sillingowie). Wspólnie z nimi najechali zachodnią część cesarstwa rzymskiego. Pod koniec 406 i na początku 407 roku Alanowie, Wandalowie i Swewowie przekroczyli granicę rzymską na Renie, i zalewając Galię. Złupiwszy prowincje galijskie wkroczyli do Hiszpanii, gdzie zatrzymali się na blisko 20 lat. W 429 roku pod naporem sprzymierzonych z Rzymem Wizygotów, Alanowie wespół z Wandalami wkroczyli do Afryki, gdzie utworzyli wspólne królestwo alano-wandalskie. Na podstawie badań genetycznych, można odnaleźć ślady ich wędrówki przez ziemie zachodniej części cesarstwa rzymskiego. Część mieszkańców Hiszpanii, Afryki Północnej i wysp w zachodniej części basenu śródziemnomorskiego, posiada tzw. haplogrupę G chromosomu Y, przypisywaną potomkom Alanów. Taką samą grupę posiadają ludy kaukaskie (m.in. Czerkiesi, Osetyjczycy), wywodzące się bezpośrednio z omawianego tutaj ludu. Państwo to nie przetrwało jednak zbyt długo. Bardzo szybko państwo zaczęło chylić się ku upadkowi, ulegając naporowi ludów berberyjskich. W końcu ulegli nawale bizantyjskiej, dowodzonej przez Belizariusza, który w latach 533-534 zlikwidował państwo barbarzyńców w zachodniej Afryce.
Jak przypuszcza część historyków współczesnych z Lindą A. Malcor i Covongtonem S. Littletonem z amerykańskich uczelni, śladem bytności Alanów jest cykl opowieści nartowskich z Kaukazu, które łączą się z zachodnioeuropejskim cyklem opowieści arturiańskich. Badacze sądzą, iż legenda króla Artura ma związek z oddziałem Alanów, który w II wieku został osadzony przez Marka Aureliusza w północnej części współczesnej Wielkiej Brytanii. Tak więc cesarz rzymski w 175 roku miał wziąć odwet na jednym z plemion alańskich, które ośmieliło się najechać i złupić rzymską Panonię. Zwyciężywszy koczowników w bitwie na zamarzniętym Dunaju, około 5-tysięczny oddział pojmanych Alanów został wysłany do Brytanii, gdzie jego zadaniem było chronienie granicy rzymskiej na wysokości muru Hadriana przed atakami Piktów.
Uczeni przytaczają wiele zbieżności między cyklem nartowskim a opowieściami o rycerzach Okrągłego Stołu. Alanowie, podobnie jak rycerze Artura szczególną czcią obdarzali swoje miecze (np. słynny Excalibur w cyklu arturiańskim). W eposie nartowskim z ziem Kaukazu, występuje cudowny miecz wbity w ziemię, podczas gdy w legendzie arturiańskiej, miecz wbity jest w kamień. Alanowie podczas bitew używali chorągwi przypominającej smoka, która podczas ataku jazdy nabrzmiewał powietrzem, siejąc strach wśród wrogich Alanom armii. Podobnie król Artur do bitwy ruszał do boju z chorągwią o kształcie smoka. Tak więc, jeśli teza zostanie przyjęta przez ogół świata naukowego, można sądzić, iż Alanowie oprócz zniszczeń pozostawili po sobie jedną z najpiękniejszych legend Europy.
2 celne komentarze | Dodaj komentarz |
Gość | |
Dodano: 2014-08-21 Gdyby Kolega napisał, że to Sarmaci byli źródłem "legendy arturiańskiej" to bym przyklasnął i się nie czepiał, bowiem Alanowie jak i Jazygowie są ogólnie nazywani Sarmatami. Jednak w IIwne europejscy Sarmaci występowali pod nazwą Jazygów (również Roksolan) a Alanowie operowali jeszcze wtedy wokół północnego i południowego Kaukazu. Alanowie dotarli do europejskiego limesu IR tuż przed Hunami i wraz z nimi, tj w Panonii dopiero w IVwne. Wysłany do Bretanii legion Sarmacki legion Konny to Jazygowie, wypełniający zawartą ugodę pomiędzy Cesarzem a nimi po niefortunnym dla nich incydencie bitewnym na zamarzniętym Dunaju podczas powrotu z wyprawy łupieżczej na prawobrzeże. Jeden z oddziałów Jazygów poniósł wtedy niespodziewaną i krwawą porażkę lekceważąc śmiałą i sprytną zasadzkę zastawioną przez Cesarza na lodzie. Kiedy Jazygowie zauważyli podążających za nimi Rzymianami, bez przygotowania i z lekceważeniem uderzyli na Rzymian. Tymczasem ci stworzyli zaporę klinując tarcze w lodzie. Rozpędzony oddział Jazygów nie wyhamował przed tą zaporą (konie nie były wtedy kute) a Rzymianie w tej sytuacji nie mieli problemu z wykończeniem robótki. Powodem zasadniczym konfliktu była próba blokowania przez Rzymian handlu Jazygów Dunajem i wzdłuż niego, co było intratnym zajęciem dla dużej części tychże. Alanowie niejako odświeżyli wszelkie cechy i obyczaje Sarmackie w postrzymskiej Europie, kiedy to Już imię Jazygów nie było tak nośne, skutkiem znacznego ich zromanizowania oraz wielkiej i wyniszczającej wojny domowej między nimi, w czasach Cesarza Konstanytyna W. w I połowie IVw. Tak Alanowie jak i Jazygowie prowadzili identyczny tryb bytowania w momencie ich pojawienia się w Europie. Byli kuzynami zarówno kulturowo jak i z krwi. Jednak to jazda Jazygów zajęła miejsce konnicy Ekwitów w armii Rzymskiej właśnie od czasów Marka A. i jego następcy Komodusa. To oni wprowadzili smoka jako totem (nie sztandar) późniejszych legionów naddunajskich i brytyjskich. Artur zaś to ich pierwszy rzymski dowódca. W Brytanii jego następcy dziedziczyli to imię, które stało się wręcz tytułem, tak jak Cesarz od Juliusz Cezara jak August od jego następcy, itp. |
Gość | |
Dodano: 2014-08-22 Jeszcze kilka słów o Alanach. Rzadko kto wie, że w Bitwie na Polach Katalaunijskich, która uratowała Europę Zachodnią od Atylli największą rolę odegrali i daninę krwi złożyli właśnie Alanowie, osiedleni wokół Orleanu już od niemal pół wieku. Historycy zachodni niestety chętnie minimalizują ich rolę w tej bitwie a nawet (głównie staroniemieccy) wręcz oskarżają ich o chęć zdrady z tego powodu, że w początkowym okresie najazdu Atylli na Germanię i Galie nie opowiadali się zbyt wyraźnie po której są stronie. Tymczasem sytuacja była niezwykle trudna. Rzym w istocie prawie nie miał wtedy wojsk w Galii i Nadrenii a Aecjusz dopiero czynił nadludzkie wysiłki aby przekonać Wizygotów (z południa Galii) aby stanęli po jego stronie. Kiedy Hunowie stanęli pod Orleanem Alanowie pod wodzą Sangibana (1/2 Alanów przybyłych z Wandalami do Galii) znaleźli się w b. trudnej sytuacji. Sami nie stanowili nawet 1/3 sił huńskich. Musieli kluczyć i udawać negocjacje z Atyllą. Jednak wobec pojawienia się Aecjusza z Wizygotami i zbieraniną sił nadreńskich jednoznacznie wystąpili po jego stronie. Przystali nawet na zajęcie centralnej pozycji w szyku rzymskim oraz na pieszą formę walki. Wiadomo było (a przynajmniej Aecjuszowi doskonale-wiele lat spędził wśród Hunów), że Hunowie główny atak przeprowadzają w centrum, dążąc do rozbicia ugrupowania przeciwnika i wyniszczania w okrążeniu mniejszych oddziałów ostrzałem z łuków. Jedynymi strzelcami mogącymi się z nimi równać byli właśnie Alanowie. Spieszenie zaś miało na celu zagęszczenie ostrzału i zwiększenie celności a nie jak bałamutnie wypisują germanofile zapobieżenie ucieczki z pola walki oraz pozbycie się Alanów z tych terenów. To strategiczny geniusz Aecjusza oraz wartość bojowa i rycerska postawa Alanów uratowały Europę Zachodnią przed Atyllą. A jaka wdzięczność potomnych? Kalumnie o niewiarygodności Alanów i rzekomym intryganctwie Aecjusza oraz cała chwała Wizygotom, choć właśnie to oni odstąpili od oblężenia obozu przerażonego Atylli. Doprawdy to szczyt zakłamania trwającego mimo upływy 15 wieków. Na dodatek to wszystko nie trzyma się tzw. kupy. Przecież gdyby Alanowie sprzyjali Atylli to oszczędzili by sobie traumy pobitewnej a w zamian wraz z nim obłowili by się łupami. Przecież przystąpienie Alanów do Atylli niwelowało szanse wojsk Aecjusza do kompletnego zera. Alanowie jednak popełnili poważny błąd. Nie pisali o sobie. Za to biskup Orleanu owszem pisał dużo i przypisał sobie zasługę niedopuszczenia Atylli do mostów na Loarze. To dopiero przeszkoda dla Hunów, którzy nie takie rzeki przekraczali bez mostów i robili to niemal na co dzień. To właśnie niepewność Atylli co do zamiarów Sangibana powstrzymywała go od przeprawy z obawy o atak w czasie jej trwania. To było prawdziwe niebezpieczeństwo a nie modlący się o wybawienie za murami Orleanu Biskup. |