Gladiatorzy
Wśród rzeczy, które najbardziej kojarzą się ze starożytnym Rzymem znajdują się walki gladiatorów – niewolników staczających pojedynki na arenie ku uciesze tłumów. Ten okrutny zwyczaj wywodził się ze starych obrzędów religijnych, a następnie przybrał formę spektakularnych igrzysk, wokół których rozwinął się prawdziwy „przemysł rozrywkowy”. Przez setki lat walki gladiatorów stanowiły jedną z ulubionych rozrywek Rzymian i nieodłączny element życia w imperium.
Mozaika przedstawiająca walczących gladiatorów
Historia gladiatorów
Walki gladiatorów wywodziły się z tradycji etruskiej. Organizowano je jako rodzaj ofiary na cześć zmarłych. Na pogrzebie staczali pojedynek na śmierć i życie dwaj jeńcy. Śmierć przegranego miała zjednać bogów i umożliwić duchowi wejście do świata zmarłych. Zwyczaj ten przeniósł się do Rzymu prawdopodobnie za panowania królów z etruskiego rodu Tarkwiniuszy, ale pierwszy pewny przekaz o stoczeniu walki ofiarnej pochodzi z 264 r. p.n.e. Sześciu jeńców stoczyło wtedy walkę na pogrzebie senatora Decymusa Brutusa. To właśnie w Rzymie powstała nazwa „gladiator”, pochodząca od łacińskiego „gladius”, czyli „miecz”. Same pojedynki nazywano „munus” (w l. mn. „munera”), co oznaczało „ofiara dla umarłych”.
W miarę jak Rzym prowadził ekspansję i do Italii trafiali liczni niewolnicy, walki gladiatorów były organizowane na coraz większą skalę. Pod koniec III w. p.n.e. na pogrzebach arystokratów staczało pojedynki zwykle po kilkudziesięciu jeńców. Z czasem munera stały się bardziej „reklamą” dla ich organizatorów niż rzeczywistym hołdem dla zmarłego. O ile bowiem kiedyś walce przyglądała się w ciszy tylko jego rodzina, teraz przeważnie schodziło się wielu przypadkowych ludzi, ciekawych krwawego widowiska i głośno „kibicujących” gladiatorom. Stopniowo religijny obrzęd przeradzał się w rozrywkę dla ludu. W 183 r. p.n.e. rodzina zmarłego Publiusza Licyniusza Krassusa zorganizowała munera, w których wzięło udział aż 200 jeńców. Walki rozciągnęły się na kilka dni i zgromadziły tłumy widzów. Od tej pory walki gladiatorów stały się igrzyskami – widowiskiem równie popularnym jak wyścigi rydwanów. Poza Rzymem ogromne munera urządził w 206 r. p.n.e. Scypion Afrykański – po zdobyciu Nowej Kartaginy kilkuset wziętych do niewoli wrogów zmuszono do walki przeciw sobie.
W 105 r. p.n.e. po raz pierwszy munera zostały zorganizowane na koszt państwa nie jako hołd dla zmarłego, ale dla podniesienia na duchu obywateli, kiedy Italii groził najazd Teutonów. Nie wiadomo czy przyniosło to zamierzony skutek, spowodowało za to niemal zupełne pozbawienie walk gladiatorów ich dawnego religijnego znaczenia. Wielu polityków dostrzegło w nich dobrą metodę zjednywania sobie wyborców. Wydawano fortuny, a nawet zaciągano pożyczki, aby zorganizować jak najbardziej wystawne igrzyska, które zapadną w pamięć i zapewnią wybór na wysokie stanowisko. Od osób wybranych na urzędy edylów wręcz wymagano organizacji widowiskowych walk gladiatorów. Na munera fundowanych przez Pompejusza w 55 r. p.n.e. walczyli nie tylko jeńcy, ale i egzotyczne zwierzęta – lwy, tygrysy, lamparty, słonie. Powstawały liczne szkoły (najsłynniejsza znajdowała się w Kapui), gdzie niewolników przygotowywano do pojedynków na arenie. Coraz większa liczba gladiatorów wiązała się z ryzykiem powstań – największe i najgroźniejsze, pod wodzą Spartakusa, miało miejsce w latach 73 – 71 p.n.e. Po początkowych sukcesach rebelianci zostali pobici przez Krassusa, a tysiące schwytanych żywcem ukrzyżowano wzdłuż Via Appia. Bezwzględność z jaką zostało stłumione sprawiła, że później bunty takie wybuchały rzadziej i raczej na małą skalę.
U schyłku republiki popularność munera stale rosła, organizowano je w większość świąt. Niektórzy najlepsi gladiatorzy stawali się powszechnie znani, jak dziś wybitni sportowcy. W tym burzliwym okresie, kiedy często dochodziło do zamieszek, wielu bogatych Rzymian wykupywało słynących ze swoich umiejętności gladiatorów i zatrudniało ich jako prywatnych ochroniarzy.
W czasach cesarstwa igrzyska były jeszcze bardziej spektakularne. Organizował je cesarz, a wraz z rozdawaniem zboża za darmo były najlepszą metodą zadowolenia biedoty (słynne hasło „chleba i igrzysk”). Liczba świąt, z okazji których odbywały się munera jeszcze wzrosła. Za czasów Oktawiana Augusta było to 66 dni w roku, później ponad sto, a w IV w n.e. 175. Jeśli doliczy się do tego walki organizowane przez cesarza i różnych bogaczy bez specjalnej okazji, to można stwierdzić, że w cesarskim Rzymie prawie nie było dnia bez gladiatorskich pojedynków. Podobnie było też w prowincjach – do dziś w wielu miastach Europy stoją rzymskie amfiteatry, gdzie walczyli jeńcy.
Począwszy od połowy I w. n.e. munera stawały się coraz bardziej makabryczne. Pod rządami szaleńców pokroju Nerona czy Kaliguli na arenach działy się rzeczy, które nawet wielu Rzymian przepełniały odrazą. Oprócz zwykłych walk uzbrojonych, mających równe szanse gladiatorów dokonywano przed widownią potwornych egzekucji – skazańców podpalano żywcem, krzyżowano czy rzucano na pożarcie lwom. Prześladowani chrześcijanie kończyli zwykle właśnie na arenach rzymskich amfiteatrów. Z kolei znany z okrucieństwa i czarnego humoru cesarz Domicjan gustował w walkach kobiet i karłów. Wszelkie granice przekroczył obłąkany Kommodus, osobiście staczając pojedynki na arenie. II i III w. n.e. to okres największego rozwoju munera – ogromne igrzyska z tysiącami gladiatorów trwały w Rzymie miesiącami. Cesarz Trajan w 107 r. p.n.e. zorganizował największe igrzyska w historii – trwały 123 dni, a walczyło w nich 10 000 gladiatorów.
W IV w. n.e. znaczna część Rzymian wyznawała już chrześcijaństwo. Idei tej religii nijak nie można było pogodzić z krwawymi igrzyskami, które ciągle jednak cieszyły się sporą popularnością. Działanie przeciw munera podejmowali chrześcijańscy cesarze – Konstantyn Wielki wydał zakaz organizowania walk gladiatorów w 325 r. n.e., ale nikt tego nie przestrzegał. Nie przyniósł też skutku zakaz chrzczenia i udzielania innych sakramentów gladiatorom oraz organizatorom walk. Ostatecznie o zaprzestaniu urządzania munera w cesarstwie zachodnim zadecydowało wydarzenie z 404 r. n.e. Na arenę jednego z amfiteatrów wszedł mnich Telemachos, starając się nie dopuścić do walki. Rozzłoszczeni widzowie ukamienowali go. Od tego czasu cesarz Honoriusz starał się całkowicie znieść walki gladiatorskie. Ostatnie munera odbyły się w Rzymie w roku 440 n.e. Znacznie dłużej utrzymały się w cesarstwie wschodnim – w Konstantynopolu po raz ostatni stoczono walki gladiatorów w 681 r. n.e.
Życie gladiatora
Gladiatorami byli przede wszystkim zakupieni specjalnie do tego celu niewolnicy, zwłaszcza jeńcy wojenni. Poza nimi do walk na arenach zmuszano też przestępców. Istniała również grupa tzw. auctorati – obywateli rzymskich, którzy za pieniądze wynajmowali się do walki. Podpisywali oni „kontrakt” na określoną liczbę pojedynków, a po ich stoczeniu (oczywiście jeśli przeżyli) odzyskiwali pełną wolność. Z czasem ci zawodowcy stali się liczniejsi od zmuszanych do walki niewolników.
Gladiatorzy trenowali w specjalnych szkołach. Największe z nich znajdowały się w Kapui i Praeneste. Ośrodki takie w czasach republiki należały jedynie do prywatnych przedsiębiorców, a za cesarstwa pojawiły się też szkoły utrzymywane przez państwo. Szkołą gladiatorską kierował tzw. lanista. Kupował on odpowiednich niewolników (najchętniej potrafiących posługiwać się bronią jeńców) i organizował ich trening. W szkołach gladiatorzy żyli w dość dobrych warunkach, właściciele dbali o ich kondycję aby jak najlepiej nadawali się do walki na arenach. Zapewniano opiekę medyczną (słynny lekarz Galen zaczynał karierę właśnie w szkole gladiatorów) i odpowiednią dietę („odpowiednią” według ówczesnych przekonań – uważano np., że jęczmień i czosnek dodają siły, więc gladiatorzy spożywali duże ilości tych produktów). Samo ćwiczenie walki miało kilka etapów. Nowicjusze trenowali zadawanie ciosów na kukłach lub słupach, a dopiero później walczyli z innymi drewnianymi atrapami broni. Bardziej doświadczeni trenowali stępionym orężem, a w końcu prawdziwym. Broń używana do ćwiczeń była celowo bardzo ciężka, tak, że władanie normalnym orężem wydawało się potem łatwe i lekkie. W szkołach utrzymywano surową dyscyplinę, w razie potrzeby stosując okrutne kary cielesne jak piętnowanie rozpalonym żelazem. Pilnowano też, aby niewolnicy nie popełniali samobójstw, co czasem robili ci, którzy nie chcieli walczyć na arenie. W pełni wyszkoleni gladiatorzy byli sprzedawani lub czasowo wynajmowani organizatorom igrzysk. Renomowane szkoły i słynni laniści zarabiali fortuny, dyktując bardzo wysokie ceny.
Większość gladiatorów żyła krótko, ginąc po kilku walkach. Zdarzali się jednak tacy, którzy wyjątkowo dobrze władali bronią i zwyciężali w kilkunastu czy kilkudziesięciu walkach pod rząd. Szybko stawali się ulubieńcami publiczności i po pewnym czasie zostawali zwykle wyzwoleni. Podczas krótkiej ceremonii wręczano im wtedy rudis, czyli drewnianą atrapę miecza, symbol, że nie muszą już walczyć. Gladiatorów wyzwoleńców od tych właśnie mieczy zwano rudiarii. Jeden ze słynniejszych wyzwolonych gladiatorów to niejaki Ostoriusz, który zwyciężył na arenie 51 razy. Wielu z nich kupowało sobie małe gospodarstwa na wsi, gdzie spokojnie spędzało resztę życia – tak zrobił znany sieciarz Wejanus, oddając wcześniej swoją broń jako wotum w świątyni.
Gladiatorzy, podobnie jak inni niewolnicy, byli dla Rzymian podludźmi pozbawionymi wszelkich praw, a ich właściciel mógł zrobić z nimi co chciał. Zaliczano ich do tzw. inhonesti, czyli „ludzi bez honoru” (do tej kategorii należały jeszcze prostytutki i ludzie, którzy się powiesili). Jako tacy byli grzebani w zbiorowych mogiłach bez żadnych obrzędów. Z drugiej strony jednak niektórzy gladiatorzy stawali się powszechnie znani i otoczeni byli sławą oraz szacunkiem. Sam Cyceron, generalnie przeciwnik krwawych munera, podziwiał odwagę walczących na arenie. Najsłynniejszych gladiatorów często ktoś wykupywał ich z niewoli lub fundował uroczysty pogrzeb po śmierci. Zdarzały się też przypadki uwalniania gladiatorów w celu wcielenia ich do armii. Za zwycięstwa na arenie otrzymywano pieniądze, więc część gladiatorów przy odrobinie szczęścia mogła uzbierać odpowiednią sumę by wykupić się z niewoli.
Stosunek Rzymian do igrzysk
Choć munera były masowym, niezwykle popularnym widowiskiem, to opinie o nich były dość zróżnicowane. Oczywiście największymi fanami walk gladiatorskich były najniższe warstwy społeczne. Przeciwnicy igrzysk wywodzili się z wyższych sfer, należeli do nich m.in. Katon i Cyceron. Krytykowali oni jednak nie sam rozlew krwi na arenie ale jego formę. Chcieli powrotu do dawnych walk, gdzie ścierało się kilku wojowników i w pełni można było podziwiać ich szermierczy kunszt. Ogromne, wystawne walki i sprowadzanie do nich egzotycznych zwierząt uważali za zaprzeczenie republikańskim ideałom prostoty i skromności.
W czasach cesarstwa władcy przeważnie traktowali munera jako narzędzie zjednywania sobie tłumów. Jak już wspomniałem, różni szaleńcy robili z igrzysk makabryczne rzeźnie. Nie wszyscy jednak byli zwolennikami walk na arenie. Juliusz Cezar uważał je za nudne, słynął z tego, że w amfiteatrze zamiast patrzyć na walczących czytał raporty i pisał listy. August próbował przywrócić munera ich dawną formę, ale bezskutecznie. Tyberiusz starał się ograniczać liczbę igrzysk. Największym przeciwnikiem walk gladiatorskich był Marek Aureliusz. Pogardzał on munera jako barbarzyńską, niegodną Rzymian rozrywką.
13 celnych komentarzy | Dodaj komentarz |
Strona nie została odnaleziona!
Niestety szukana przez Ciebie strona nie została odnaleziona, czyli wystąpił znienawidzony przez wszystkich błąd 404. Istnieją dwa wytłumaczenia; możliwe, iż szukana strona została usunięta lub przesunięta, albo po prostu źle wpisałeś/aś adres URL. Ale niestety istnieje też ryzyko, iż to my coś 'sknociliśmy' (oby nie!) w kodzie strony i zakradł się tzw. "bug", czyli po polsku robal. Koniecznie daj nam o tym znać; skopiuj link z paska przeglądarki i wyślij go na adres: naczelny[malpa]histurion.pl Wspólnie oczyśćmy histuriona ze wszelkich błędów/robaków!