Bitwa pod Vercellae
Na wzgórzach pod Aquae Sextiae jeszcze rozkładały się trupy Teutonów i Ambronów gdy ich pogromca, Gajusz Mariusz, zaczął przygotowania do kolejnej kampanii przeciw barbarzyńcom. Wybrany na konsula, miał dowodzić rzymską armią w walce z Cymbrami w 101 r. p.n.e. Plemię to odłączyło się od swych pobratymców i wyruszyło inną drogą do planowanego celu najazdu – Italii. Podczas gdy Teutoni i Ambronowie chcieli przejść wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego, Cymbrowie skierowali się ku alpejskim przełęczom. Horda barbarzyńców zagrażała Rzymowi. Legioniści Mariusza po raz kolejny mieli być ostatnią linią obrony...
Wojna w Alpach
W zamierzeniu Cymbrów miała powstrzymać inna armia, blokując przełęcze. Jej dowódcą był prokonsul (konsul z zeszłego roku) Kwintus Lutacjusz Katulus. Niestety, siły jakie otrzymał były zbyt małe by obsadzić wszystkie przejścia przez góry. Zorientowawszy się w sytuacji, wódz wycofał swych ludzi na południe, nad wybrzeża Adriatyku. Kazał zbudować fortyfikacje polowe nad rzeką Natizo i tam odeprzeć najeźdźców. Jednak jego żołnierze byli w większości słabo przeszkolonymi rekrutami, a on nie miał takich umiejętności i autorytetu jak Mariusz. Sam widok nadchodzących barbarzyńców podziałał na oddziały prokonsula bardzo deprymująco. Cymbrowie sforsowali łańcuch górski w bardzo oryginalny sposób – użyli tarcz jako sanek. Legioniści Katulusa w osłupieniu patrzyli na tysiące dzikusów zjeżdżających po ośnieżonych zboczach. Na domiar złego okazało się, że wrogowie potrafią sprawnie budować mosty i rzeka nie jest dla nich przeszkodą. Germanie niebawem przeprawili się przez Natizo. Katulus dobrze wiedział, że morale jego armii jest niskie i obawiając się wybuchu paniki oraz drugiego Arausio wydał rozkaz odwrotu. Osłaniała go jedna kohorta (zapewne ochotnicy). Kilkuset żołnierzy z niesamowitą determinacją broniło umocnień przed ponad stutysięczną hordą. W końcu jednak musieli ulec i okrążeni dostali się do niewoli. Ich odwaga wzbudziła wielki podziw barbarzyńców. Bojoryks, wódz Cymbrów, uwolnił Rzymian i pozwolił im bezpiecznie odejść. Ten bohaterski epizod nie zmienił jednak ogólnego wyniku kampanii – choć Katulus nie poniósł prawie żadnych strat, to nie powstrzymał wroga. Cymbrowie przeszli przez góry i wkroczyli do Galii Przedalpejskiej. Byli o krok od Italii.
W tej trudnej sytuacji postanowiono powierzyć walkę z Cymbrami Mariuszowi. Konsul zrezygnował nawet z odbycia triumfu z okazji zwycięstwa nad Teutonami i Ambronami, wyjechał z Rzymu i natychmiast udał się na północ. Jednocześnie nakazał swoim legionom z Galii powrót za Alpy. Cymbrowie działali bardzo powoli, nie kierując się od razu na Rzym, przez co wojska Mariusza miały czas połączyćsię z oddziałami Katulusa. Podbudowani powiększeniem sił i obecnością słynnego wodza Rzymianie byli gotowi do walki.
Zaginione plemię
Co jednak sprawiło, że Cymbrowie nie uderzyli od razu na południe, ale podążyli na zachód u podnóża Alp? Liczyli oni, że połączą się ze swoimi pobratymcami – Teutonami, którzy mieli udać się do Italii inną drogą. Barbarzyńcy dotarli do Padu i nie znaleźli nawet śladu Teutonów. Napotkali za to połączone siły rzymskie pod dowództwem Gajusza Mariusza. Tutaj do Cymbrów dotarły pierwsze pogłoski o zagładzie drugiego plemienia. Nie chcieli jednak w nie wierzyć i odwlekali rozpoczęcie walki.
W końcu wódz Cymbrów wysłał do Mariusza poselstwo, żądając ziemi do osiedlenia się dla swoich ludzi oraz ich bratniego ludu. Konsul zapytał o jaki to lud im chodzi. Gdy odparli, że o Teutonów, Rzymianie zaczęli z nich kpić. „Zostawcie braci waszych w spokoju. Oni już mają swą ziemię i będą w niej mieszkać na wieki. Otrzymali ją właśnie od nas.” – powiedział szyderczo Mariusz (słowa te przytacza Plutarch). Na poparcie swoich słów kazał przyprowadzić zakutego w kajdany wodza Teutonów, wziętego do niewoli pod Aquae Sextiae. Cymbrowie zapowiedzieli, że pomszczą swoich pobratymców i rozpoczęli przygotowania do bitwy. Doszło do niej w sierpniu 101 r. p.n.e. koło miejscowości Vercellae na wschód od Mediolanu (co ciekawe, miejsce starcia zostało uzgodnione przez obie strony).
Armie przeciwników
Rzymianie dysponowali dwiema armiami – Mariusza i Katulusa. Ta pierwsza, walcząca wcześniej z Teutonami, zorganizowana była według nowego wzoru. Nie wiadomo, czy wojska Katulusa również zostały zreformowane według koncepcji Mariusza czy też były to legiony starszego, republikańskiego typu. Bardziej prawdopodobna wydaje się druga możliwość ze względu na krótki czas od wprowadzenia reform Mariusza. Jego pomysły raczej nie zdążyły się jeszcze wtedy rozpowszechnić w całej armii rzymskiej. Oprócz legionów wystawiono dość liczną kawalerię rzymską i italskich sojuszników. Dokładne informacje o rzymskich wojskach starego i nowego typu znajdują się w artykułach „Armia rzymska w czasach republiki” i „Armia rzymska po reformach Mariusza i Cezara”. Łącznie obaj wodzowie mieli pod Vercellae do swej dyspozycji ok. 52 000 ludzi – 20 000 Katulusa i 32 000 Mariusza.
Jak zwykle w przypadku całego wędrującego plemienia trudno ocenić liczebność Cymbrów. Był to kilkusettysięczny tłum, a samych wojowników mogło być około 150 000. Wojska Bojoryksa miały te same zalety i wady co inne barbarzyńskie armie. Cymbrowie walczyli odważnie i z poświęceniem, ale nie zawsze rekompensowało to słabe wyposażenie większości z nich. Byli też niezdyscyplinowani, co sprawiało spore problemy ich dowódcom. Zdecydowaną większość armii Cymbrów stanowiła piechota. Pod Vercellae Bojoryks liczył zapewne głównie na bardzo dużą przewagę liczebną swoich oddziałów.
1 celny komentarz | Dodaj komentarz |