Sytuacja polityczno-religijna późnego cesarstwa
Legitymizacja rządów w kryzysie władzy najwyższej oraz w dobie tetrarchii
Specyficzna legitymizacja władzy cesarza Dioklecjana (Gaius Aurelius Valerius Diocletianus po objęciu władzy dodano przydomek Jovius) wychodziła, jako reakcja na zaistniały kryzys polityczny w latach 249 - 284. Wspomniany okres musi zostać przeanalizowany, chociażby w sposób elementarny, dla lepszego rozeznania w studiach nad późniejszą legitymizacją władzy cesarza Konstantyna (Gaius Flavius Valerius Constantinus). Nie bez znaczenia pozostają mistyczne doznania, najpierw Dioklecjana a później Konstantyna , pełniące rolę wytłumaczenia popełnionych czynów, a także ukazują zainteresowanym, iż posługa władcy została nadana im z woli bóstwa. Różnica pomiędzy dwoma cesarzami polega na tym, że Dioklecjanem, wedle legendy, los pokierował ku purpurze, zaś Konstantyn dokonał wolnego wyboru. Nim jednak dojdziemy do omawiania podstaw do rządów Konstantyna musimy przypatrzeć się elementom, które august zaczerpnął od swych poprzedników oraz zastanowić się co wpłynęło na ówczesny kształt Imperium.
Charakter wyłonienia cesarza najlepiej obrazować będzie wybór Decjusza (Gaius Messius Quintus Decius) z 249 roku. Decius spełniał kryteria ówczesnych potrzeb rządzącego. Pochodził mianowicie z rodziny senatorskiej, a także rozwijał karierę wojskową osiągając stopień oficera. Na przełomie lat 249/250, a zatem tuż po objęciu rządów, cesarz rozkazał, aby w całym Imperium ludność założyła ofiary ku czci bogom, w obecności komisji nadzorczych. Za uchylenie się od składania ofiar groziły sankcje wobec nieposłusznych. Efektem ubocznym było prześladowanie chrześcijan. Należy jednak pamiętać, że edykt nie był wymierzony w tę grupę wyznaniową. Dyrektywa cesarska miała uprosić u bóstw patronujących państwo pomyślność i zakończenie konfliktów. Edykt Decjusza w sposób dobitny ukazuje nam trudną sytuację, zarówno wewnętrzną jak i zewnętrzną cesarstwa.
Praktykę wyłaniania cesarzy z klasy militarnej nie do końca można wytłumaczyć zwykłą ambicją i rządzą władania. Limes Imperium stale był narażony na ataki plemion naddunajskich, w Afryce zagrażali między innymi Berberowie, a na wschodzie rosła potęga Persji. Do roku 235 najwyższe stanowiska wojskowe piastowali znamienici członkowie rodów rzymskich, niekoniecznie biegli w powierzonym im zadaniach. Trudna sytuacja zmusiła korpusy oficerskie, zwykle wywodzące się z prowincji iliryjskiej do przejęcia kontroli nad państwem i, co charakterystyczne, gdy sytuacja zaczęła się uspokajać, zwykle usuwano cesarza rękami, które wcześniej okryły go purpurą. Takiego stanu rzeczy należy upatrywać się w relacji cesarz-poddany. Klasa militarna, wyłaniając cesarza, dokonywała subiektywnej oceny zadań, której wedle ich zamysłu, miał wykonać wybrany. Kiedy powierzona rola przestawała być adekwatna do innych warstw życia (pochodzenie, ceremoniały, sposób odnoszenia się do władcy), wartość panującego musiała spadać w oczach wojska. Opisywane zjawisko jest konsekwencją słabości legitymizacji wojskowej. Korpus oficerski w wybranym cesarzu nie widział nikogo lepszego od siebie. Z tych braków będą czerpali w przyszłości Dioklecjan oraz Konstantyn swoją pozycję legitymizując inną nomenklaturą, lecz tymi samymi środkami. Co również wpłynęło na kondycję autorytetu cesarskiego to, że całość dopingowało społeczeństwo cywilne, na które łożono ciężar podatków i utrzymywania armii. Dopiero modyfikacja ustroju panującego w Imperium mogła przynieść doraźne skutki. Cesarz do tej pory był pierwszym obywatelem państwa (principatus) i jak już wcześniej zostało zakomunikowane, liczył się z wpływami rzymskiego senatu. Ustrój, który zapoczątkował Dioklecjan w znacznej mierze był odpowiedzią na załamanie się autorytetu władzy i za sprawą wschodnich wzorców - chciałoby się rzec synkretyzmu politycznego - ukształtował system dający państwu stabilizację na okres około dwudziestu lat.Do chwili wstąpienia na tron imię Dioklecjana brzmiało Gaius Valerius Diocles, co sugeruje, iż jego pochodzenie było helleńskie. Diokles przyszedł na świat w Dalmacji w rodzinie inteligenckiej. Jego ojciec najprawdopodobniej był niskim urzędnikiem służącym w rzeszy pisarzy potrzebnych zbiurokratyzowanemu systemowi państwa. Szczegółowe dane, dotyczące rodziców przyszłego cesarza, pozostają na gruncie domysłów współczesnych historyków. Nawet na ówczesnych sprawa korzeni Dioklesa pozostawała niejasna. Na ogół nie podnoszono tego tematu.
Jako młody człowiek wstąpił do armii i dał się poznać, jako bystry i energiczny żołnierz. Z pewnością prędkie awanse zawdzięczał własnym umiejętnościom i zdolnościom, które przyniosą tak wielki pożytek Imperium Rzymskiemu w przyszłości. Do przełomu w życiu Dioklesa, służącego w armii już w stopniu oficera, doszło po zajęciu Mezopotamii przez cesarza Karusa i jego syna Numeriana. Cesarz, za namową jednego z oficerów - mianowicie Apra - ruszył z Ktezyfontu (starożytne miasto położone na południowy wschód od dzisiejszego Bagdadu) celem dalszych walk. W skutek choroby augusta i rzekomej śmierci od pioruna kampania została zakończona decyzją syna zmarłego, Numeriana. Niedługo potem sam Numerian zginął od zdradzieckiego miecza Apra, który miał zamordować go, gdy ten podróżował w lektyce.
Najprawdopodobniej Karus i Numerian padli ofiarą spisku wszystkich swych oficerów, a nie tylko - jak wskazuje legenda pióra Flawiusza Wopiskusa - Apra. Diokles zapewne wykazał się refleksem i po odkryciu śmierci Numeriana przez żołnierzy, jako pierwszy wystosował zarzuty wobec Apra. Wojsko, ustawiwszy trybunę, poczęło zastanawiać się kto jest godny na tyle, aby pomścić śmierć augusta. Wybór padł na Dioklesa, który wystąpił w roli oskarżyciela oraz kata: wskazał Apra jako winnego, a następnie przebił go mieczem. Wcześniej zostało wspomniane, iż Diokles chciał podporządkować się woli losu. Dziad, świadek omawianych wydarzeń, Flawiusza Wopiskusa miał opowiedzieć wnukowi jak Diokles usprawiedliwiał swój czyn. Niegdyś, podczas postoju w gospodzie galijskiej miał skąpić pieniędzy dla właścicielki przybytku, w którym gościł. Żartował nawet słowami: 'Jako cesarz będę bardzo szczodry!' Właścicielka karczmy, a zarazem kapłanka-druidka, przepowiedziała oficerowi, iż zostanie cesarzem wówczas, gdy zabije dzika. Pozostaje więc pytanie czy kwestią przypadku był przydomek zamordowanego spiskowca - "aper" w tłumaczeniu oznacza "dzika". Obwołanie Dioklesa cesarzem miało miejsce 17 bądź 18 września w roku 284. Wschód wybrał, zatem swojego władcę. Kwestia panowania nad Zachodem pozostała do rozwiązania, gdyż Karinus - syn zmarłego Karusa - dalej zachowywał swe stanowisko. Zacięta bitwa, opodal ujścia Morawy do Dunaju w 285 roku, przyniosły Karinusowi zwycięstwo. Żołnierze służący pod rozkazami Karinusa zamordowali go jednak, mając dość jego rozwiązłego życia i okrucieństw. Dioklecjan od tej pory rozpoczął jednowładztwo.
Próba legitymizacji władzy poprzez odniesienie się do bytów abstrakcyjnych ma swój cel. Ingerencja bóstw miała dwojaki charakter. Po pierwsze, miała namaścić i błogosławić uczynki Dioklecjana, dzięki którym został wyniesiony na piedestał władzy. Po drugie, spełniała rolę dopełnienia się próśb o stabilizację wewnętrznych spraw państwa. Podobną relację znajdziemy w posunięciach Konstantyna aczkolwiek do tego zagadnienia wrócimy. Dioklecjan doskonale rozumiał powody, które ciemiężyły cesarstwo. Niepohamowane ambicje kolejnych, chciałoby się rzec sezonowych władców, rozpoczynały się krwawo i w sposób podobny kończyły. Z tego też względu postanowił wybrać do pomocy innego wojskowego - Maksymiana (Marcus Aurelius Valerius Maximianus, później dodawano przydomek Herculius). Otrzymawszy tytuł cezara wysłał go do Galii w celu tłumienia buntów bagaudów i powstrzymania napierających barbarzyńców. Po pomyślnym ukończeniu obowiązków Dioklecjan wyniósł Maksymiana do rangi augusta. Współrząd bynajmniej nie stanowił novum w cesarstwie. Imperium znało przypadki gdy rządzący dzielili się obowiązkami. Nowością było jednak, iż współwładcy nie byli ze sobą spokrewnieni. Dwóch augustów nie równało się podzieleniu państwa. Maksymian nie posiadał cech Dioklecjana, nie cieszył się sporym autorytetem wśród wojska ani nie posiadał charyzmy tudzież wyczucia. Przyszłość pokaże również, iż jego niepohamowana ambicja ostatecznie doprowadzi go do zguby. W wyniku trudnych sytuacji wewnętrznych Dioklecjan postanowił dobrać cezarów, którzy służyli by w charakterze wodzów. Wypływa z tego zabiegu interesujący wniosek: sam Dioklecjan nie był zdolnym wodzem armii, potrafił natomiast dobierać jednostki wybitne. Charakterystyczne jest również to, że cezarowie, a zatem Galeriusz oraz Konstancjusz Chlorus, urodzili się w prowincjach iliryjskich. Dobrani koledzy przyjęli również przydomki augustów.
Nowe rządy czterech (tetrarchia) były stosunkowo nową jakością sprawowania władzy. Istnieje prawdopodobieństwo, że system tetrarchii opierano na modelu z Judei, gdzie książęta dzielnicowi byli nazywani tetrarchami. Zabieg ten nie dziwi bowiem Dioklecjan wprowadził wiele nowych i istotnych zabiegów wschodnich. Przede wszystkim jednak podkreślano boskie pochodzenie cesarzy. Wprawdzie nie modlono się do cesarzy aczkolwiek ich posągi ustawiano obok bóstw głównych panteonu i składano wota o pomyślność. Cesarz rezydował w swoim pałacu i niezwykle rzadko dane było pospólstwu go oglądać. Gdy już jednak opuszczał komnaty swej siedziby otaczany był rzeszą służby, a w koło jego osoby roztaczano nutkę mistycyzmu. Boskie pochodzenie, w odróżnieniu od wcześniejszej deifikacji typowej dla pryncypatu, zaczerpnięto z sąsiadującej z Imperium Persji. Dla chrześcijan taka legitymizacja władzy była z wiadomych przyczyn nie do przyjęcia toteż nie akceptowali takiego stanu rzeczy.
Konstantyn , z pokrótce opisywanej wyżej koncepcji, wyciągnął fundament pod własną filozofię legitymizowania władzy, którą w późniejszych wiekach udoskonalili potomni. Wedle zamysłu Dioklecjana, jak już zostało wspomniane to wcześniej, jego prawo do władzy nie pochodziło od ludzi. Zamordowanie Apra było podporządkowaniem się woli bóstwa decydującego się na okrycie Dioklecjana purpurą. Był to wyraźny sygnał na armii i senatu, iż ich rola wyborców zakończyła się. Jowisz, uznawszy Dioklecjana za godnego, "zaadoptował go" i tym samym udzielił mandatu, jako władcy absolutnego. Rozdrobnienie władzy, w ocenie pierwszego augusta - konieczne, nie kłóciło się z koncepcją boskiego pochodzenia. Wedle początkowego pomysłu, abdykujący cesarze, mieli ustąpić miejsca cezarom. Ci zaś, mieli dobrać swoich cezarów w majestacie swego boskiego pochodzenia. Znamienne jest, że Dioklecjan mimo szczerych sympatii w stosunku do mitraizmu zdecydował się, iż spoiwem społeczeństwa, będzie tradycyjny kult rzymski. Na drodze do porządku stały, w opinii Dioklecjana, nowe formy duchowości, zagrażające stabilizacji.
Prześladowania Dioklecjana we wschodniej części Imperium
Specyfika prześladowań i ich wpływ na sobór nicejski z 325 roku nie jest zasadniczy aczkolwiek wiele elementów zaistniałych za sprawą prześladowań Dioklecjana zrodziło konsekwencje, z którymi ojcowie soborowi i sam Konstantyn musieli się borykać. Ponadto - i co najważniejsze - prześladowania chrześcijan uwydatniły sposób pojmowania monarchii cesarskiej, jego legalizmu i spoiw. Te natomiast tworzyły fundament pod pojmowanie cesarstwa przez Konstantyna i przysporzyły przyszłemu augustowi wiele, skąd inąd trafnych, pomysłów na zjednanie ludu a w efekcie zjednoczenie państwa pod swoim władaniem. Efektem ubocznym prześladowań, zrozumiałym i łatwym do przewidzenia, były rozłamy powodowane stosunkiem chrześcijan, którzy upadli w obawie przed represjami. Zagadnienie to rzutuje na sposób postępowania Konstantyna z grupami schizmatyków. To z kolei obrazuje jak Konstantyn odnosił się do rozłamów w chrześcijaństwie (obojętnie czy dotyczyły one spraw doktrynalnych czy stosunku do upadłych).
Sprawą, obfitującą w kontrast, jest zagadnienie lojalności wobec władzy. Dla poganina szeroko rozwinięty rytualizm był doświadczeniem fizycznym, aniżeli duchowym. Składanie ofiar pod pomnikami bóstw nie posiadało waloru takiego, jaki odnajdujemy w chrześcijaństwie. Tradycyjne kulty - dodać trzeba, że zróżnicowane i niekoniecznie zhierarchizowane - spełniały rolę miernika lojalności wobec państwa. Publiczne oddawanie czci bóstwom (najpopularniejszą formą było składanie ofiar) objętym opieką prawną, nie mieściło się w obrządku chrześcijańskim toteż nie chcąc popełniać grzechu bałwochwalstwa odmawiali podporządkowania się dyrektywom cesarskim. Inni zaś, w obawie o własne zdrowie lub nawet życie, kupowali potwierdzenie złożenia ofiary, opłacali poganina, który w następstwie składał ofiarę za chrześcijanina lub podpisywali akt nie wygłaszając odpowiedniej formuły. Procedery te wzbudzały niechęć rygorystów i prowadziły do schizm (donatyzm w Afryce oraz melecjanie w Egipcie). Z drugiej strony Pismo Święte wyraźnie nakazuje chrześcijanom podporządkowanie się władzy świeckiej. Najpierw Jezus, gdy faryzeusze, szukając powodu do oskarżeń, chcieli podstępem wypróbować lojalność rodzącego się chrześcijaństwa wobec cesarstwa, spytali nauczyciela apostołów, zaś odpowiedział im sławnymi potem słowami: 'Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga'. Paweł z Tarsu, jako zhellenizowany Żyd, znał tradycje zarówno chrześcijańskie jak i kulturę sprawowania obrządków pogańskich. W liście do Rzymian daje wykładnię, która przez kolejne wieki będzie fundamentem sprawowania władzy w monarchiach chrześcijańskich:
Nauka ta stanowi rozwinięcie słów Jezusa podczas potyczki słownej z faryzeuszami. Nigdzie w Biblii, co bywało w późniejszym okresie kłopotliwe, nie jest rozwiązana kwestia poddaństwa w stosunku do władców pogańskich. Z tego powodu chrześcijanie, gdy do walki o władzę stanął - przynajmniej przychylny chrześcijaństwu - Konstantyn, decydowali się na oddanie czci osobie stwarzające gminom warunki do rozwijania się. Fragment o oddawaniu czci, wkomponował się w adorowanie cesarza już po ugruntowaniu jednowładztwa Konstantyna. Nie należy doszukiwać się w tym przypadku lub ingerencji przyszłego augusta. Wszakże twórcą specyficznego, jak na ówczesne cesarstwo, adorowania władzy był Dioklecjan. Wzorce czerpał z sąsiadującą z Imperium Persją gdzie król Bahram III wyznaczał następcę dając mu w zarząd jedną z prowincji królestwa, przy okazji obdarowując odpowiednim tytułem szacha. Po burzliwych zmianach na tronie pełnię władzy obrał Narsi (młodszy brat poprzedniego władcy) i wyznaczył Hormuza, jako swego następcę. Zwieńczeniem rządów w roku 301 była abdykacja Narsiego. Perski ceremoniał, pełen eksponowania namaszczonej roli króla, został doceniony przez Dioklecjana i zaadoptowany na potrzebny przyszłej tetrarchii.
Konstantyn Wielki, jeszcze przed objęciem rządów, mógł znać chrześcijan i mimo, iż nie posiadał pojęcia o nauce wiary, mógł przekonać się czy stawiane im zarzuty są prawdziwie (więcej o zarzutach nieco później). Doświadczenie i przede wszystkim zrozumienie położenia chrześcijan, a także ich stosunek do władzy dały wyraz podczas potyczek z Maksencjuszem, a później Licyniuszem, choć nie tylko Konstantyn potrafił docenić rolę chrześcijan w drodze do jedynowładztwa.
Prześladowania chrześcijan wynikały z ujednolicenia ludów cesarstwa pod religią starodawną. Należy mieć na uwadze, że prześladowania nie były wymierzone tylko w chrześcijan, ale i między innymi w manichejczyków, wyznawców ruchu zapoczątkowanego przez Maniego . Dioklecjan w kultach wschodnich widział zagrożenie nie tyle ideologiczne, a polityczne. Rosnąca potęga Persji dostarczała obawo o wschodni limes, z kolei tamtejsi mieszkańcy - o odmiennej i oryginalnej duchowości - uchodzili w oczach władz za przejaw szpiegostwa. Cesarz Dioklecjan wychowany był w tradycji wojskowej i rozumiał świat poprzez zhierarchizowane społeczeństwo, jakim bez wątpienia były koszary legionistów. Wydawane przez zeń edykty traktował, jako dyrektywy, chciałoby się rzec rozkazy, a w swym toku rozumowania rzeczywistości, nie znajdywał miejsca na dysputę, nową jakość czy zrozumienie. W chrześcijaństwie znajdował cesarz jeden z elementów składowych burzących porządek publiczny toteż wynika z tego gwałtowna reakcja, a raczej reakcje, jakimi były prześladowania.
Nim przejdziemy do opisu prześladowań wywołanych przez Dioklecjana, winniśmy przyjrzeć się reakcji społeczeństwa rzymskiego na chrześcijaństwo. W odróżnieniu od człowieka współczesnego, człowiek późnej starożytności podporządkowany był elementom rytualizmu w niemalże każdej dziedzinie życia. Sposoby oddawania czci bóstwom należały do powszechnego obowiązku dobrego obywatela i choć bywały różnorakie, stanowiły nieodłączny akcent życia religijnego. Akcentowanie wyznawania wiary poprzez składanie różnorakich wotów i co prawdopodobnie najważniejsze, publiczne oddawanie czci zadowalała rządzących, pieczołowicie pilnujących przestrzegania legalnego kultu rzymskiego. Chrześcijaństwo, podobnie jak mozaizm, jest religią monoteistyczną (przynajmniej z założenia) i w myśl tego wyznania niedopuszczalne jest oddawanie czci idolom. Różnica polega na tym, iż religia narodowa Żydów nie została uznana za szkodliwe superstitio. Superstitio, wraz z biegiem lat, zmieniał swoje znaczenie, lecz dla czasów omawianych oznaczał tyle, co "przesąd", "zabobon". Słowo to kojarzyło się ówczesnym z magią, tajemniczością i hermetycznymi sekretami niedostępnych dla osób z zewnątrz. Opinia pasująca do chrześcijan ze względu na charakterystykę późnoantycznego kościoła, sekretne zgromadzenia wiernych, a ponadto szeroki rytualizm z nieodłączną wręcz egzaltacją. Dla typowego poganina taka pobożność wydawała się dziwna, wręcz podejrzana. Gdy do głosu dochodziły wzmianki o rychłym końcu świata i upadku Imperium podejrzliwość, strach a w końcu agresja, musiały w końcu triumfować. Wynikające z tajemniczości misteria wzmagały wymyślanie nowych przywar opisujących chrześcijan. Do najbardziej popularnych z nich należało oskarżenie o kanibalizm. Dla osób słuchających powierzchownie i niezadających sobie trudu interpretacji ustęp z Biblii może budzić szczególny niepokój.
Chrześcijaństwo, jako religia nowa, burzyła określony porządek. Po zerwaniu z Synagogą stanowiła odrębną od Żydów grupę wiernych tracąc przywileje mozaistów.Rozłąka oznaczała, iż od chrześcijan wymagano składania ofiar bóstwom panteonu rzymskiego, które wedle wierzeń starożytnych, zapewniały państwu dobrobyt i spokój. Chrześcijanie odmawiający składania ofiar zostali obarczaniem mianem ateistów. Określenie to odbiega nieco od dzisiejszego pojmowania tj. człowieka negującego istnienie jakichkolwiek bóstw. Dla starożytnych termin ten oznaczał zerwanie z oficjalnym i zarazem legalnym kultem, a w myśl pojmowania rzeczywistości, obarczenie się gniewem bożym. Ludzie, którzy nie stali w opozycji do ateistów, a raczej biernie ich tolerowali w swej społeczności, bogowie mogli karać za, najpierw dopuszczanie a potem rozpowszechnianie bezbożności. W czasie, gdy państwo rzymskie przeżywało głębokie kryzysy polityczne, gospodarcze i moralne, grzech ateizmu nabierał szczególnego znaczenia. Dla zwykłego mieszkańca Imperium wpływy boskie przenosiły się na każdą dziedzinę życia toteż nie powinien dziwić zapał, z jakim ludność pogańska występowała przeciw chrześcijanom.
Tak rozumiany ateizm był pierwszym i zarazem najważniejszym zarzutem stawianym przeciwko chrześcijanom. Wynika z tego kolejne zagadnienie, co najmniej istotne dla obywateli rzymskich. Chrześcijaństwo, w oczach pogańskich warstw intelektualnych, pomijając swoją odmienność wykazywało tendencje secesyjne, owiane tajemniczym mistycyzmem. Spotkania, pośród nagrobków cmentarnych, w grotach za miastem, zwyczajowo w porach późnych, do czary niezrozumienia dodawały rzekome spiskowanie. Wzmiankowane wyżej problemy polityczne trawiły potężny organizm państwa rzymskiego stąd zrozumiałe jest, że wszelakie przejawy konspiracji musiały znajdować oddźwięk w oskarżeniach politycznych.
Inne oskarżenie, jakie musieli znosić wyznawcy Jezusa Chrystusa, było zjawisko kazirodztwa. Typowe i popularne w omawianym okresie zwracanie się per "bracie", per "siostro", wzbudzało w obserwujących dozę rezerwy, a nawet uprzedzeń. Mówiący wiele o wzajemnej miłości chrześcijanie, a na domiar zwracający do siebie w swoisty sposób, budzili wrażenie jakoby spółkowali ze sobą pozostając dalej w związkach rodzinnych. Już dla starożytnych tego rodzaju zwyczaje pozostawały poza granicą moralności czy zdrowej obyczajowości. Pośród rygorystów teologii i obyczajowości chrześcijańskiej pojawiały się słowa krytyki w stosunku do małżeństw łączonych. Skomplikowana sytuacja małżeństw, w których jedna ze stron jest wyznania chrześcijańskiego, druga zaś trwa w pogaństwie, wzbudzała zgorszenie i często doprowadzała do sytuacji gdzie małżonkowie rozdzielali się. Kościół na ogół starał się nie dopuszczać do zawierania takich związków małżeńskich. Silna reakcja władz i ludu pogańskiego utwierdzają w przekonaniu, iż separatyzm w społeczeństwie rzymskim był czymś nie do zniesienia i wystawiał chrześcijanom miano mizantropów. Elementami składowymi tego określenia, które tym bardziej utwierdzały pogan w swej słuszności, były wymienione wcześniej składniki. Istnieje również inny, wywołujący skrajne emocje. Ci chrześcijanie, którzy nie upadli podczas prześladowań sprawiali wrażenie, iż chętnie przyjmują śmierć męczeńską. Z różnych względów dla pogan taka postawa budziła, co najmniej podejrzenie i budziła wniosek, iż chrześcijanie nomen omen gardzą życiem doczesnym swoim, a w domysłach i innych.
Wykazana wcześniej ideologia cesarza Dioklecjana nie mogła znieść w swych zamierzeniach kultu chrześcijańskiego. Po zjednoczeniu cesarstwa, zabezpieczeniu granic państwa i ugruntowaniu się na pozycji pierwszego z dwóch augustów, cesarz zechciał wprowadzić koncepcję państwa opierającego spiritus movens na tradycyjnym kulcie przodków. W opozycji, zdaniem Dioklecjana, do tych postanowień stały wyznania wschodnie w tym chrześcijaństwo. Jak zostało wykazane wcześniej Dioklecjan rozumował przestrzeganie religijności, jako objaw tradycji i ewentualnych zarządzeń. Reakcja na nowe ruchy duchowo-religijne były konsekwencją wydarzeń przed objęciem władzy absolutnej. Dotychczas ignorowani chrześcijanie nie wzbudzali we władcy większych emocji, jednakże gdy zaczął poszukiwać spoiwa łączącego państwo, znalazł w nowych ruchach zagrożenie. Polityka poniosła sromotną porażkę, z której skorzysta później Konstantyn. Powracając jednak do biegu wydarzeń zacząć należy od wydania edyktu przeciwko manichejczykom (294 r.). Sugerował on, że niesłychana sekta sprowadza na państwo nieszczęścia niosące za sobą obrazę bóstw a ludzie wyznający ją nie są godni swego gatunku. Ponadto edykt miał charakter polityczny, gdyż manicheizm wyrósł z perskiego gruntu.
Cesarz Dioklecjan, podczas rezydowania w Nikodemii, spotkał się ze swym zięciem Galeriuszem. Starożytny historyk Laktancjusz sugeruje, że august ze swym cezarem debatowali nad rozwiązaniem kwestii chrześcijan. Galeriusz, jako gorliwy poganin i przeciwnik ustępstw wobec chrześcijan, namawiał swego teścia, aby wszcząć represje. Niezdecydowany Dioklecjan pragnął poznać opinię dostojników cywilnych i wojskowych nim miał podjąć ostateczną decyzję. Gdy zaś usłyszał podobne pomysły, jakie nasuwał jego cezar, zechciał poradzić się wyroczni w Milecie.
Przemawiający za pośrednictwem wyroczni Apollo przekazał Dioklecjanowi, iż państwo rzymskie nie może wejść w okres dobrobytu, bowiem przy cesarzu stoją osoby nieczyste i niegodne rodzaju ludzkiego. Mowa tu o chrześcijanach, którzy w tym czasie zajmowali stanowiska zarówno cywilno-urzędnicze jak i wojskowe. Znane przywiązanie ówczesnych do podporządkowania się woli sił nadprzyrodzonych ponownie uwydatnia się przy okazji pierwszego edyktu. Treść edyktu rozkazywała złożenie ofiar bóstwom rzymskim, w przypadku odmowy innowierca musiał odejść z piastowanego stanowiska. Łatwo można zauważyć, że cios wymierzony był głównie w urzędników państwowych: cywilnych i wojskowych. "Oczyszczone" miejsca mieli zajmować poganie. Edykt przewidywał również niszczenie chrześcijańskich świętych, zakaz zgromadzeń wiernych, konfiskatę i spalenie ksiąg liturgicznych.
W tym miejscu należy uczynić dygresję. Lojalność wobec władzy leżała w obowiązku każdego chrześcijanina, lecz zagadnienie wydawania świętych pism kłóciła się z postawą lojalizmu i rygoru religijnego. Słusznym nie jest przyjmowanie, iż każdy chrześcijanin postępował zgodnie z nakazami biskupimi, wyłączając całkowicie element lojalistyczny. Chrześcijanie, których złamały nakazy cesarskie i podporządkowali się dyrektywom władzy nie zawsze możemy zaliczać do szerokiego grona lapsi. Złożoność i odmienność każdego człowieka nakazuje przypuszczać, że wielu chrześcijan podporządkowało się rozkazom, choć w głębi ducha bynajmniej nie chcieli zrywać z chrześcijaństwem. Podobnie rzecz się miała z wyznawcami Jezusa Chrystusa, którzy powodowani strachem bądź lojalizmem, składali ofiary ku czci bóstw.
Edykt z 303 roku przewidywał zatrzymanie wszystkich duchownych, którzy mimo dyrektyw cesarskich, nie podporządkowali się zaleceniom władz. Z biegiem czasu wydawanie, a co za tym idzie egzekwowanie, edyktów nabrało znamion wojny przeciw chrześcijaństwu. Dioklecjan, być może pod wpływem Galeriusza, spotęgował starania przeciw chrześcijanom. Kolejna dyrektywa z 303 roku objaśniała, wykonawcom woli augusta, w jaki sposób obchodzić się z uwięzionym duchowieństwem i wiernymi. Dopuszczano tortury, po których oskarżony - wedle zamysłu - miał złożyć symboliczną ofiarę ku czci bóstw rzymskich. Osobliwy i swoisty proceder, towarzyszący nieznacznej części chrześcijan, chętnego wydawania się na mękę dziwił i zastanawiał urzędników. Ta mała część wystarczyła, aby obarczyć chrześcijan mianem mizantropów, o których słów parę zostało napomknięte wyżej. Pierwszy z augustów po raz ostatni próbował rozprawić się z chrześcijaństwem rok później. Przybywając do Rzymu ogłosił swe Vicennalia (dwudziestolecie rządów). Obrządki jubileuszowe, w systemie sprawowania władzy opartym na tradycyjnych kultach, obfitowały w odniesienia do religii rzymskiej. Z uczt i zabaw zostali wyłączeni chrześcijanie i co ważniejsze nie dotyczyła ich amnestia dla więźniów, których łaskawie w tamtym czasie uwolnił cesarz. Lud Rzymu zainteresowany był występami w cyrku, atrakcyjnymi scenami walki na arenach tudzież rozdawaniem żywności i pieniędzy. Cesarz Dioklecjan miał wówczas podupaść na duchu i zawiedziony postępowaniem ludu opuścił miasto 20 grudnia.
Do 306 roku Konstantyn przebywał w Nikodemii będąc świadkiem prześladowań. Biorąc pod uwagę wielkość przedsięwzięcia, jakie popełnił w drodze do jedynowładztwa oraz jakie uczucia żywił względem chrześcijan, znał tę religię przynajmniej w sposób oględny, malując przy tym zdanie o tejże społeczności.
Znamienne jest, że krwawe prześladowania przynosiły odwrotny skutek od zamierzonego. Powodem tego była nierzadka, bierna postawa niższych urzędników niewidzących sensu w prześladowaniu podległych im społeczności. Ponadto sami poganie, często posiadający wśród grona znajomków chrześcijan, niechętnie angażowali się w represje. Prześladowania, zatem były efektem złożonych procesów lojalizmu naznaczonego społeczno-religijną zmianą w postrzeganiu świata. Mniej istotnym elementem jest separowanie augustów od bolączek dnia codziennego zwykłych obywateli Imperium. Dioklecjan zauważał problem komentując go w następujący sposób:
Wątpliwe rozeznanie w fluidach toczących społeczeństwo oraz chęć raptownego oddziaływania na intymne sfery życia chrześcijan nie przyniosły nic, czego mógł oczekiwać Dioklecjan. Konsekwencje tego procesu wykorzystał Konstantyn.
Bibliografia:
- Aleksander Krawczuk - "Poczet cesarzy rzymskich" Warszawa 2001
- Aleksander Krawczuk - "Konstantyn Wielki" warszawa 1970
- A. Ziółkowski - "Historia Powszechna Starożytność" Warszawa 2009
- A Ziółkowski - "Historia Rzymu"
- T.E. Gregory "Historia Bizancjum" Kraków 2008
- E. Wipszycka - "Kościół w świecie późnego antyku..." Warszawa 2006
- M.Banaszak - "Historia Kościoła" warszawa 1986
2 celne komentarze | Dodaj komentarz |
Gość | |
Dodano: 2014-02-03 czy powyższy artykuł jest częścią składową szerszej pracy? |
Redaktor naczelny | |
Dodano: 2014-02-20 Tak, kolejna część artykułu ukaże się w przyszłym tygodniu. |